poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 28 – „Związki są jak rekiny”

Katowicki Spodek robił wszystko, co mógł byle tylko wesprzeć zawodniczki z Muszyny. Właśnie rozgrywany był finał Ligi Mistrzyń, a gospodynie przegrywały 0:2 i w trzecim secie 8:15. Trener Serwiński wyładowywał całą swoją frustrację na swoich zawodniczkach. Głównym obiektem była Diana, która bardzo szybko powróciła do sportu. Hartem ducha zaskoczyła nie jednego siatkarskiego eksperta. Tuż przed finałami kontuzji nabawiła się Joanna Kaczor i to właśnie Jarosz znowu była numerem jeden w muszyńskim zespole.
- Diana nie uderzaj po autach. Staraj się zahaczyć o blok
- Och, zamknij się – warknęła Diana i ustawiła się przy linii bocznej boiska.
Jarosz zacisnęła dłonie w pięści. Od kiedy pamięta była cierniem w oku tego trenera. Wszystko mu przeszkadzało w tym, co robiła. Rudowłosa robiła wszystko, co w jej mocy. Jednak kontuzja zostawiła jakiś ślad. Nie byłą tak sprawna jak kiedyś. Do wszystkiego musiała wrócić na nowo. Słysząc dźwięk, który oznajmiał koniec czasu, jako pierwsza wróciła na boisko. Była wściekła. Kipiała złością. Wznowiono grę. I nagle jakby role się odwróciły. To Diana wykrzesała w sobie ostatki sił i pobudziła zespół do pracy. Dzięki jej energii udało się wygrać trzecią partię, potem doprowadzić do remisu, a ostatecznie wygrać cały mecz. Jarosz opadła bez sił na parkiet i zaczęła płakać. Nie wierzyła w to, co się dzieje. Udało jej się udowodnić temu Serwińskiemu, że nie jest jeszcze skazana na porażkę, że ma całą karierę przed sobą. Gdy tylko otarła pierwsze łzy zaczęła szukać wśród publiczności Zbyszka. Przecież był tego dnia w tym miejscu żeby móc podziwiać jej sukces. Zauważyła go. Stał przy barierkach i bił jej brawo z wielkim uśmiechem na twarzy. Czym prędzej wstała i pobiegła w jego stronę. Cały czas płakała. Nie wierzyła w to, czego udało jej się dokonać. Niewątpliwie była bohaterką tego spotkania oraz całego turnieju.
- Zbyszek – powiedziała i przytuliła się do niego tak mocno jak tylko pozwalała dzieląca je barierka.
- Moja Mała Bohaterka. Byłaś niesamowita – powiedział całując ją w czoło.
- Serwiński mnie zdenerwował. Całe niepowodzenie zgonił na mnie – stwierdziła Diana.
- Ale udowodniłaś mu, że to nie twoja wina. Wygrałaś. Jesteś największą zwyciężczynią w tym meczu. A teraz leć na dekorację.
- Będziesz tu?
- No, a gdzie mam być Głuptasku? Będę, będę.
Diana uśmiechnęła się i pobiegła w stronę świętujących koleżanek. Była szczęśliwa. Radość przepełniała ją trudna do opisania. Odebrała złoty medal, uniosła trofeum, a potem dowiedziała się, że została MVP całego turnieju. Gdy tylko ta wiadomość doszła do jej uszu, upadła na kolana i zaczęła szlochać w dłonie. Nie wierzyła, że miała tyle szczęścia w życiu…
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Tuż po wygraniu Ligi Mistrzyń Eliza miała zostać żoną Michała Bąkiewicza. Co prawda ona sama nie grała w drużynie, ale bardzo mocno kibicowała Dianie. Rudowłosa nigdy nie miała lekkiego życia z trenerem Muszyny, dlatego zawsze musiała dwa razy mocniej pracować żeby móc myśleć o grze w pierwszej szóstce. Blondynka wiedziała, że Jarosz to denerwuje, ale nie pokazuje tego po sobie, bo była gotowa na ciężką walkę. Jednak, kiedy już cały szum z Final Four odszedł w niepamięć przyszedł czas na skupienie się na weselu. Do dopilnowania zostały ostatnie szczegóły jak: kolor serwetek i ich krój, kwiaty w wazonach. Dosłownie pierdoły, o które zawsze dbało się na końcu. Kremowa suknia panny młodej wisiała w mieszkaniu jej rodziców. Sam Mikołaj był zaangażowany we wszystko i chciał wszystko wiedzieć. Blondynka z uśmiechem przyglądała się jak jej synek akceptował Michała i był w niego wpatrzony jak w obrazek. 
Eliza z ulgą przywitała koniec dnia. Była zmęczona. Od rana do wieczora za czymś jeździła. Byłą wszędzie gdzie tylko mogła. Ostatecznie wybrała kwiaty i kolor serwetek. Wszystko było biało – błękitne. Tak. Te dwa kolory idealnie harmonizowały ze sobą i siatkarce bardzo to połączenie podobało się. Gdy usiadła na kanapie poczuła jak bardzo bolą ją nogi i kręgosłup i jak mocno jest zmęczona. Marzyła tylko o tym żeby przytulić się do Michała i zasnąć. Była szczęśliwa. Niewyobrażalnie szczęśliwa. W końcu miała zostać żoną człowieka, którego kochała. Miała mu powiedzieć sakramentalne tak i niczego więcej się nie bać. Nie śmiało myślała o drugim dziecku, którego biologicznym ojcem byłby Bąkiewicz, ale wiedziała, ze musi na razie się z tym powstrzymać. Co prawda Mikołaj na razie nie miał problemów, ale tej choroby nigdy nie dawało się wyleczyć. W każdej chwili mógł przyjść kryzys. No i bała się, że drugie i zdrowe dziecko kochałaby z Michałem bardziej niż Mikołaja. Nie chciała żeby chłopiec poczuł się odtrącony. Z rozmyślań wyrwał ją Michał, który usiadł obok niej i objął ramieniem. Blondynka nawet nie usłyszała, kiedy wszedł do mieszkania.
- Jestem zmęczona – powiedziała i z uśmiechem i wzięła głęboki oddech, aby móc napełnić płuca zapachem perfum ukochanego.
- A co dziś robiłaś?
- Ustaliłam kolor serwetek, jakie kwiaty mają być. Drobiazgi dopinałam na ostatni guzik.
- I serwetki oczywiście zielone.
- Nie, błękitne – zaprzeczyła szybko Eliza.
- Żartujesz, prawda?
- Nie. Michał mówię poważnie. Przecież rozmawialiśmy o tym.
- To mnie chyba przy tej rozmowie nie było – warknął mężczyzna, który również nie miał lekkiego dnia w pracy.
- Dwa dni temu mówiłam ci, że wszystko będzie w kolorze białym i błękitnym. Zgodziłeś się!
- Nic takiego sobie nie przypominam – mężczyzna szedł w zaparte. – A nim to wszystko załatwiłaś mogłaś do mnie jeszcze raz zadzwonić.
- I tak byś nie odebrał. Na treningu byłeś. Zapomniałeś?
- To mogłaś porozmawiać ze mną dziś i załatwić to jutro. Jak zawsze wszystko załatwiasz sama i zawsze ma być tak jak ty chcesz!

- Było sobie wybrać inną żonę Bąkiewicz – powiedziała blondynka i wyszła z ich wspólnego domu. 
***
Dokończymy to i nie tylko to. Choćby nie wiem co się działo. 

7 komentarzy:

  1. Kocham Was,Kocham Was, Kocham Was! :D Wspanialszej niespodzianki,niż nowy rozdział sprawić mi nie mogłyście :) Zbyszek i Diana są szczęśliwi,i pokazali wszystkim,że cokolwiek by się nie działo,miłość przetrwa wszystko :) Najważniejsze,by odzyskali zaufanie względem siebie,bo to,że się kochają jest oczywiste :) Michał z Elizą z kolei są za bardzo pochłonięci weselem, czego przykładem jest spór o serwetki. Jestem przekonana,że to tylko chwilowe, oboje są zmęczeni, i jedyne czego im potrzeba to odpoczynku,odpoczynku i jeszcze raz odpoczynku :)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. A my przeczytamy ;)
    Diana udowodniła wszystkim, co znaczy silna wola i miłość do siatkówki :) Nawet trenerowi pokazała, że jest kimś więcej niż tym co o niej myślał. Nie ma rady, MVP nie zostaje marny gracz ;) W ramionach Zbyszka świętowanie sukcesu, najlepsza puenta ;)
    Ale co ja czytam? Michał wszczyna kłótnię o serwetki? Jak mu coś nie idzie, to niech się nie wyżywa na Elizie, bo sam za siebie wyjdzie na tym ślubie. Chory jest chyba.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kłótnia o weselne serwetki? O mamuniu Bąkiewicz szuka problemu gdzie go nie ma! Chyba sam się tym weselem zestresował, bo większośc narzeczonych nie chce słyszeć pytania o takie pierdoły i takie decyzje pozostawiają przyszłym żonom. No ja też bym się zdenerwowała na jej miejscu.

    Diana I Zbyszek są szczęśliwi i się wspierają, aż miło a to patrzeć po wszystkim co przeszli! Zastanawia mnie tylko jak częśto w ich życiu wracac będzie temat jej zdrady? Jak dalece on jest w stanie wymazać to z pamięci?

    OdpowiedzUsuń
  4. Diana udowodniła, że stać ją na dużo i jeszcze więcej, że nie podda się i będzie walczyć ;)
    Michał chyba trochę zbyt pochopnie naskoczył na Elizę. Kolor serwetek to zbyt błahy powód do kłótni. Mam nadzieje, że szybko wyjaśnią wszystkie nieporozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Diana udowodniła, że stać ją na dużo i jeszcze więcej, że nie podda się i będzie walczyć ;)
    Michał chyba trochę zbyt pochopnie naskoczył na Elizę. Kolor serwetek to zbyt błahy powód do kłótni. Mam nadzieje, że szybko wyjaśnią wszystkie nieporozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ważne jak często, ważne że jesteście. Szczecie Diany aż emanuje z tego rozdziału. Wcale mnie to nie dziwi, szczęśliwie zakochana a do tego spełniająca sie na polu zawodowym czego chcieć więcej. Do tego udowodniła wszystkim a nawet samej sobie na co ją stać. Za to zachowanie Michała mnie zaskoczyło. Mało który facet zajmował by sie takimi błahostkami i miał pretensje o to ze narzeczona wybiera kolo serwetek na ślub. No cóż może Michał jest inny. Oby tylko teraz Eliza nie zaczęła mieć wątpliwości. Chyba będą musieli przed ślubem poważnie porozmawiać bo inaczej może to nie skończyć się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie tak najczęściej bywa, te najmniejsze pierdółki zaważają o wielu sprawach. I naprawdę w takiej sytuacji nawet ten bulwers Bąkiewicza potrafię zrozumieć. Chociaż z drugiej strony - błękitny do zielonego całkiem zbliżony kolor, mógłby sobie odpuścił Michał i nie denerwować przyszłej małżonki.
    A z Diany jestem dumna. Udowodniła, że pomimo wieszanych na niej psów może osiągnąć wszystko. Gratuluję jej tego z całego serca, tak jak i cudownego i trwającego przy niej faceta. :)

    OdpowiedzUsuń