niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 26 - "Podpisuj dni imieniem swym, królujesz im"


Rehabilitacja jest okropnym czasem dla każdego człowieka, ale dla sportowca jest czymś traumatycznym. Twoja kariera stoi w miejscu, a Tynie wiesz czy gdy w końcu odzyskasz sprawność uda ci się powrócić do poziomu, który reprezentowałeś. Boisz się o swoją przyszłość. Tęsknisz za treningami, które wyciskały z ciebie siódme poty i po których miałeś tylko ochotę rzucić się na łóżko i spać. Był początek listopada. Diana siedziała w swoim niewielkim mieszkaniu w Muszynie. Była po kolejnym ciężkim dniu walki o powrót do sportu, który tak kochała. Klub na całe szczęście nie rozwiązał z nią umowy i robił wszystko, aby okres rehabilitacji okazał się krótszy. Opiekę miała na najwyższym poziomie. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że czuła się bardzo samotna. Zbyszek nie mógł przyjeżdżać do niej jak tylko miał wolną chwilę, a to, dlatego, że właśnie odbywało się zgrupowanie w Spale. Za kilka dni chłopaki mieli lecieć do Japonii, aby wywalczyć kwalifikację olimpijską. Musiały wystarczyć im tylko rozmowy telefoniczne. Rudowłosa przeglądała różnego rodzaju strony internetowe, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zegarek wskazywał godzinę 20, więc nie spodziewała się żadnych gości. Rodzice byli u niej wczoraj i zaopatrzyli ją w zapas jedzenia z pewnością na najbliższy tydzień, a Diana twierdziła, że nawet na rok. Dźwięk dzwonka rozszedł się po mieszkaniu jeszcze raz. Ktoś ewidentnie nie mógł długo stać pod drzwiami i już się bulwersował. Idąc powoli do drzwi Jarosz dalej eliminowała kolejne osoby, które mogły złożyć jej wizytę. Bartman był w Spale razem z Kubiakiem i spółką. Dziewczyny z klubu nigdy nie przychodziły niezapowiedziane. W końcu doszła do drzwi i otworzyła ją, a po chwili miała wrażenie, że całkowicie straciła słuch. W progu stała prawie cała kadra siatkarzy, która zgodnie krzyknęła:
- NIESPODZIANKA!!
- Ej, dobra panowie przepuście mnie. Najpierw narzeczony – przez tłum zaczął przepychać się Bartman, a gdy już znalazł się przy Dianie namiętnie ją pocałował. – Wszystkiego najlepszego – powiedział i wręczył jej niewielki podarunek.
- Czy ja mam dziś urodziny? – spytała i spojrzała na kalendarz i dopiero wtedy zrozumiała, że kompletnie o nich zapomniała.
- Ej, ty ZB9 weź się przesuń ja też chcę! – krzyknął Igła.
- A co na to Iwona, co? – spytał Łukasz Żygadło.
- Oj, wy tak wszystko na dosłownie. Ja chcę ją przytulić – po chwili Diana utonęła w uścisku Ignaczaka.
- Kochanie mam nadzieję, że twoja lodówka jest pełna. Ta banda dinozaurów nie wyjdzie od ciebie nie wyjadając ci wszystkiego, co masz – zaśmiał się Zbyszek, za co dostał po głowie od Winiarskiego.
- Spokojnie. Rodzice mnie zaopatrzyli jakby zaraz miała wybuchnąć kolejna wojna światowa, albo, co najmniej miała nawiedzić mnie w mieszkaniu.
- Kogo masz na myśli mówiąc kolejna wojna światowa w twoim mieszkaniu? – spytał Ziomek, który w kuchni robił za kucharza i przygotowywał właśnie jakieś kanapki i inne rzeczy.
- No jasne, że was – odpowiedziała Diana, a cała kadra spojrzała na nią jakby właśnie powiedziała jakieś straszne kłamstwo. – No, co? – spytała.
- Słuchaj my wiemy, że tego nie lubisz, ale właśnie zasłużyłaś sobie na zbiorowe łaskotki – zaśmiał się Zatorski i razem z Piotrkiem Nowakowskim i Michałem Ruciakiem oraz Kubą ruszyli w jej stronę, a ona zaczęła uciekać tak szybko jak mogła.
- Kochanie ratuj – powiedziała ze śmiechem i schowała się za Zbyszkiem.
- A co się stało? – spytał i położył dłonie na jej talii.
- Oni chcą mnie wyłaskotać. Ratatuj mnie! – powiedziała i zrobiła oczy kota ze Shreka.
- Mówisz i masz – szepnął i pocałował ją namiętnie.
Cały świat stracił znaczenie.
TYMCZASEM
W mieszkaniu Michała Bąkiewicza, który z powodu kontuzji pleców nie załapał się do kadry na Puchar Świata od samego rana dało się wyczuć atmosferę, której nie można było łatwo opisać. Napięcie, oczekiwanie i coś jeszcze. Coś, czego Eliza nie była w stanie nazwać. Widziała, że Michał z Mikołajem, co jakiś czas szepczą coś sobie na ucho, a gdy tylko starała się dowiedzieć, co za tajemnice mają przed nią natychmiast milkli i udawali, że nie wiedzą, o czym ona mówi. Po zjedzonym wspólnie obiedzie Mikołaj poprosił mamę o wspólny spacer razem z Bogusiem. Eliza zgodziła się na psa pod warunkiem, że jej syn będzie z nim wychodził – oczywiście w towarzystwie osoby dorosłej – bo musi być za niego odpowiedzialny. Młodemu chłopcu, który dostał kolejną szansę od życia wcale nie przeszkadzało, że nie mógł pospać dłużej, bo już o siódmej rano musiał wstać, żeby razem z Michałem wyprowadzić psa.
- Dobrze kochanie. Tylko pozmywam. Michał idziesz z nami? – spytała blondynka sprzątając ze stołu.
- NIE! Wujek zostaje – powiedział kategorycznie Mikołaj, czym wzbudził nie małe podejrzenia Elizy.
- A to, dlaczego? – spytała kobieta.
- Bo tak i koniec.
- No, ale on z pewnością też chce nam towarzyszyć.
- Nie chce. Prawda wujek?
- Mikołaj! Jak ty się zachowujesz? – Eliza kompletnie nie rozumiała zachowania swojego syna.
- Ale on ma rację. Zupełnie nie mam ochoty na spacer. Kręgosłup mnie znowu boli. Położę się – powiedział siatkarz i ucałował blondynkę w czoło, a wychodząc z kuchni puścił do Szymeckiego oko.
- Dobra kolego ubieraj siebie i Bogusia – zarządziła Eliza.
Mikołaj zrobił to, o co prosiła go mama i po chwili razem wyszli na dwór. Pogoda nie zachęcała do spacerów, a tym bardziej do długich. W każdej chwili mógł zacząć padać deszcz, bo wiatr już wiał i to bardzo mocny. Blondynka nie chciała odchodzić daleko od domu, ale Mikołaj uparł się żeby pójść pod blok wujka Marcina, ponieważ miał mu pożyczyć nową grę. Chociaż bardzo jej to było nie na rękę, to przeszła z jednego końca miasta na drugi żeby pożyczyć od Możdżonka grę dla syna. Bogusiowi ewidentnie podobała się taka długa wyprawa, bo ani razu nie próbował zawracać do domu. W końcu jednak skierowali swoje kroki w drogę powrotną, a Mikołaj celowo zwalniał tempo.
- Miko, co cię dziś ugryzło? Wszystko robisz na opak. Pośpiesz się kochanie, bo zaraz zacznie padać – powiedziała Eliza.
- Nogi mnie bolą – powiedział chłopczyk.
- Widzisz kolego masz swój długi spacer po grę. Teraz maszerujemy szybko do domu. Nie zamierzam pozwolić żebyś był chory – zarządziła kobieta.
W końcu dotarli do domu. W kuchni blondynka wytarła łapy psu, aby nie zostawił gdzieś na jakiejś ścianie swoich śladów. Po chwili skierowała swoje kroki do salonu, a gdy do niego weszła, stanęła jak wryta. Nie wierzyła w to, co widzi. Piękni przystrojony stół białymi różami. Na środku świeca i serce ułożone z płatków róż, a w jego środku znajdowało się jakieś czarne pudełeczko.
- Michał, co to ma znaczyć? – spytała, a w jej oczach zebrały się łzy.
Z kolei Mikołaj razem z Bogusiem gdzieś się ulotnili.
- Najważniejsza, a w zasadzie jedna z najważniejszych chwil w naszym wspólnym życiu – powiedział mężczyzna i wziął czarne pudełeczko, a następnie podszedł do Elizy i uklęknął przed nią. – Wyjedziesz za mnie?
***
Wybaczycie kolejny raz? 

7 komentarzy:

  1. Boguś wymiata :D wcale mi się nie kojarzy z właścicielem tak jakby ;p
    Mikołaj mistrzem współpracy w intrydze, o tak :D nadaje się chłopak :) gra od Marcina, spacer, niechętny na spacer wujek, Oscar za rolę :D
    Michał z pewnością zaskoczył Elizę, ale przecież to takie urocze i cudowne :)
    Zbychu z chłopakami też się spisali z urodzinową niespodzianką :) Nie ma to jak zapomnieć o urodzinach ;p narzeczony ma pierwszeństwo, no no ^^ Krzysiek też sie chciał dopchać :D na trochę czułości ;p zapasy jedzenia zamiast po roku, skończą się po ich wizycie ;p tego rodzice Diany nie przewidzieli ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczam! :) Długo trzeba było czekać na kolejny rozdział, ale jest on bardzo optymistyczny :) Cieszę się, że Bąkiewicz postanowił się oświadczyć Elizie, pasują do siebie, a co najważniejsze, oboje kochają Mikołaja :)) Widać też, że zarówno Diana,jak i Zbyszek zapomnieli o tym wszystkim,co było.. Nie mogli podjąć lepszej decyzji :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko zmierza w dobrym kierunku i mam nadzieje, że już tak zostanie ;)
    No no Michał i Mikołaj nieźle wykombinowali sobie wszystko, tak że nawet Eliza niczego się nie domyśliła. Mam nadzieje, że przyjmie oświadczyny Bąkiewicza ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko pięknie, ślicznie i cudownie, tak jak lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super,super,super :D.
    Super,że Bąkiewicz się oświadczył Elizie :)
    I Super,że Bartman jak i Jarosz są ze sobą i się kochają ;D.


    Pozdrawiam ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Spiskowcy, duży i mały widać ze Michał z Mikołajem stworzyli zgrany team :)) mam nadzieję że Eliza się zgodzi i już nic nie zakłóci ich szczęścia. Dina i Bartman muszę się znów do nich przekonać, Diana mi podpadła gdy zdradziła go z Kubiakiem i mam od tej pary mieszane uczucia do nich, ale czasami warto ponownie zaufać, każdy może popełnić błąd. Z resztą Zbyszek jej wybaczył i widać ze nadal się kochają. Zgadzam się zgraja siatkarzy w mieszkaniu to jak kolejna wojna światowa więc porównanie bardzo adekwatne do sytuacji

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie, że wybaczam ;D Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze ;)
    Fajnie sobie to Michał z Mikołajem rozegrali. Bardzo się cieszę, że po wszystkich zawirowaniach wychodzą na prostą, mały ma się dobrze po przeszczepie. Mam nadzieję, że do końca będzie już tak dobrze.
    Tak samo jak o Diany i Zbyszka. Też bym chciała żeby mnie w dniu moich urodzin odwiedziła zgraja siatkarzy, nawet jeśli miałaby opróżnić moją lodówkę z zapasów od mamusi ;D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń