piątek, 23 listopada 2012

Rodział 25 - Bo zakochani tańczą, kiedy się zakochują



Zielone tęczówki intensywnie wpatrywały się w leżącą na szpitalnym łóżku dziewczynę, a jej drobna dłoń zamknięta była w silnym uścisku dłoni Bartmana. Lekarze po przeprowadzeniu rutynowych czynności opuścili już sale zostawiając ich dwójkę samą. Wreszcie po tylu nieprzespanych nocach, po setkach godzin, w których myślał, że już na zawsze ją stracił, po tysiącach minut pozbawionych chociażby promyczka nadziei, teraz jego Diana była tu z nim. Najgorszy koszmar w ich życiu właśnie dobiegł końca i od tego momentu wszystko miało być już dobrze… wszystko musiało być dobrze.
- Zbyszek, ja…
- Nic nie mów skarbie, ja już wszystko wiem. – uśmiechając się serdecznie przez łzy siatkarz ostrożnie musnął swoimi wargami czubek jej smukłych palców – Wiesz jak się o ciebie bałem, że już nie powiem o twoich rodzicach i Kubie. Nigdy więcej nam tego nie rób, dobrze?
Niepewnie odwzajemniając gest dziewczyna spojrzała na swoją dłoń, którą zdobił niewielki zaręczynowy pierścionek, ten sam, który Ruda oddała Zbyszkowi przed wyjazdem ze Spały. Widząc zakłopotanie, jakie malowało się na jej twarzy brunet zaśmiał się cicho.
- Wiem, że może nie tak powinienem był to zrobić, ale mam nadzieję, że już teraz mi nie odmówisz. Diana wyjdź za mnie. Zacznijmy wszystko od nowa, z czystą kartą.
- Naprawdę chcesz tego? – tęczówki Jarosz zaszkliły się – Przecież ja i Michał? Jesteś w stanie wybaczyć mi zdradę?
- Jaką zdradę?
Spoglądając na jego szeroki uśmiech, który tak bardzo kochała, Diana zaśmiała się głośno. Rozmawiając podczas Mistrzostw Europy z Piotrkiem Gruszką, Zbyszek usłyszał słowa, pod którymi teraz się w stu procentach podpisywał: ‘ Przemyśl to sobie wszystko Zbyszek, poukładaj tak jak powinno być i zrób wszystko żebyś był szczęśliwy. Bo to o szczęście w tym wszystkim chodzi. ‘ . A on był szczęśliwy. Patrząc jak tęczówki ukochanej kobiety ufnie się w niego wpatrywały wiedział, że już nigdy więcej nie pozwoli, aby ktoś zniszczył wszystko to, co przez tyle lat budowali. Kochał ją, już dawno wybaczył jej zdradę potrzebował tylko czasu, aby głośno to powiedzieć. A teraz wreszcie do tego dorósł. W końcu miłość nie unosi się gniewem… nie pamięta złego…
- To jak będzie. Czy ty, Diano Jarosz, chcesz poślubić obecnego tu Zbigniewa Bartmana i być z nim w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i w nieszczęściu, aż do końca świata?
- I o całą wieczność dłużej. – uśmiechając się szeroko dziewczyna pozwoliła, aby łzy, które nagromadziły się pod jej powiekami teraz wolno toczyły się po jej policzkach
Wstając z miejsca Zbyszek podszedł do Rudej i nachylając się nad niej złożył na jej wargach subtelny pocałunek. Diana z zachłannością odwzajemniła gest. Oboje tak długo na to czekali. Byli dla siebie pisani, szerokie ramiona siatkarza były stworzone do obejmowania jej wątłego ciała, a smukłe palce dziewczyny idealnie wplątywały się w kosmyki ciemnych włosów Bartmana. Ich miłości może od początku nie była najłatwiejsza. Problemy piętrzyły się przed nimi na wysokości kilku metrów: odległość, jaka ich dzieliła, wybuchowe temperamenty, liczne pokusy, kłótnie, niedomówienia, pretensje, w końcu zdrada. Nie jeden związek zapewnie po tym ostatnim miałby swój definitywny koniec, ale nie ich. Przecież byli tylko ludźmi, którzy mieli prawo do błędu. Oboje musieli  wykazać się niebywałą odwagą: Diana w momencie, gdy mówiła Zbyszkowi prawdę, a on Zbyszek, gdy był w stanie puścić w niepamięć ten incydent nie tylko jej, ale również Michałowi. Być może stosunki, jakie teraz łączyły Bartmana z Kubiakiem, nie przypominały do końca tego, co było kiedyś, nie mniej jednak obaj byli na jak najlepszej drodze, żeby odbudować swoją przyjaźń.
- Kocham cię skarbie, wiesz? Jesteś najważniejszą i jedyną kobietą w moim życiu i przepraszam, jeśli kiedykolwiek dałem ci powody do tego, żebyś myślała inaczej.
- Jesteś niemożliwy wiesz? – śmiejąc się radośnie Diana ostrożnie dotknęła swoją dłonią jego policzka – Sprawiłeś, że nie mogę bez ciebie żyć. Kocham cię najmocniej na świecie i przepraszam, że cię tak często raniłam.
- To już nieważne. Najważniejsze, że jesteś tu ze mną, że się uśmiechasz, że patrzysz na mnie. Tylko to się teraz liczy.
Jego usta znów znalazły drogę do malinowych warg dziewczyny. Czas na chwilę zwolnił swój bieg.
- No proszę Zbyszek nie traci czasu. -  słysząc roześmiany głos Jakuba oboje niechętnie się od siebie odsunęli – Dianka, siostrzyczko proszę cię nie strasz mnie tak więcej dobrze. – niemal natychmiast Jarosz znalazł się obok siostry i mocno ją do siebie przytulił
Dopiero teraz Ruda zauważyła obecność jeszcze jednego siatkarza. Michał podchodząc bliżej delikatnie musnął swoimi wargami jej policzek poczym podchodząc do Zbyszka obaj wymienili się serdecznym uściskiem dłoni.
- Chyba wiele się wydarzyło, kiedy spałam. – nie kryjąc radości dziewczyna spojrzała na Zbyszka
- Nic straconego Skarbie, w końcu mamy całą wieczność żeby wszystko nadrobić…
 
MIESIĄC PÓŹNIEJ
Otwierając szeroko drzwi wejściowe do mieszkania Bąkiewicz uśmiechnął się pokrzepiająco w stronę Elizy i Mikołaja. Od dzisiejszego dnia świat całej ich trójki miał stanąć na głowie. Po miesiącu spędzonym w szpitalu młody Szymecki wreszcie mógł wrócić do domu… nowego domu. Przez te ostatnie tygodnie Michał dokładnie przygotowywał swój niewielki dom na uboczu Bełchatowa na przyjęcie nowych lokatorów. Razem z przyjaciółmi ze Skry odmalował swoją sypialnie, dokupił kilka mebli, zadbał o przyjaźniejszy i bardziej subtelny wystrój, ale co najważniejsze wyszykował pokój, który wcześniej robił, za jakiego ‘gabinet’, na nową sypialnie dla Mikołaja. Posługując się zgodnie z instrukcjami Elizy Bąkiewicz robił wszystko, co w jego mocy, aby nowy pokój spodobał się Szymeckiemu. W końcu teraz wszyscy razem mieli zacząć nowe życie, pod jednym dachem mieli stworzyć prawdziwą, wspierającą się i kochającą rodzinę, jakiej wszyscy mogli im pozazdrościć.
- Witam w domu.
Chłopczyk mocniej ściskając dłoń matki uśmiechnął się niepewnie w stronę Michała, poczym zachęcony przez niego ruchem ręki wszedł do środka.
- Większość rzeczy z Muszyny przywieźli wczoraj, więc jeszcze nie zdążyłem wszystkiego pochować na swoje miejsce, ale mam nadzieję, że wam się spodoba.
- Uroczo tu. – blodnynka uśmiechając się szeroko pod nosem - Tak przytulnie.
- Starałem się.  – zamykając za nimi drzwi Bąkiewicz podszedł bliżej nich i objął w pasie blondynkę – W końcu tu zaczniemy wszystko jeszcze raz, od nowa. Tak jak powinniśmy byli to zrobić osiem lat temu.
Błękitne tęczówki Elizy z ufnością wpatrywały się w siatkarza. Zgadzając się na jego propozycję tak szybko, w oczach niektórych zapewne popełniała błąd, ale ona nie chciała już dłużej czekać. Potrzebowała tylu lat, żeby zrozumieć, że to właśnie Bąkiewicz jest pisanym jej mężczyzną, więc teraz postanowiła walczyć o swoje szczęście, swoje i Mikołaja, bo malec bez wątpienia traktował go jak kogoś niezwykle bliskiego. Dla niego Michał był kimś zdecydowanie więcej niż wujkiem, w pewnym sensie zastępował mu ojca. Lorenzo, chociaż wcześniej tak pewny swego przestraszył się ojcostwa. W momencie, gdy życie Mikołaja zależało od szybkiego znalezienia dawcy, Włoch nie znalazł w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby odwidzieć się synka w szpitalu. To Michał siedział przy jego łóżku, to on był, kiedy chłopczyk jechał na operacje, to on był przy Elizie podczas przeszczepu, i to on był pierwszą osobą, którą Mikołaj ujrzał zaraz po przebudzeniu. Kochał go, traktował go jak biologicznego syna.
- I jak ci się podoba Mistrzu? – czochrając chłopca po włosach siatkarz zaśmiał się radośnie
- Masz tu jakiegoś xboxa, albo jakiś koputer?
- Mikołaj. – blondynka z dezaprobatą pokręciła głową – A ty to byś od razu chciał w coś zagrać.
Młody Szymecki jedynie lekko wzruszył ramionami, co wywołało głośny śmiech Bąkiewicza.
- Spokojnie, wszystko się znajdzie, ale na początku biegnij na górę. Twoja sypialnia jest na końcu korytarza, znajdziesz tam pewną niespodziankę
Chłopczyk nie czekając na żadne inne wyjaśnienie pobiegł we wskazany przez Michała kierunek.
- Co ty znowu wymyśliłeś, Michał? Jaka znowu niespodzianka? Dlaczego ja nic nie wiem?
Obejmując mocniej wątłe ciało blondynki siatkarz jedynie się uśmiechnął.
- Zaraz się dowiesz, poza tym dla ciebie też mam niespodziankę. Wiesz zrobiłem małe przemeblowanie – nachylając się nad nią coraz bardziej zbliżał swoje usta do jej malinowych warg – Kupiłem nowe, duże, małżeńskie łoże. Nie uważasz, ze trzeba je przetestować?
- Kusząca propozycja. – oplatając swoimi dłońmi szyje Bąkiewicza z twarzy dziewczyny nawet na chwilę nie schodził uśmiech – Bardzo, bardzo kusząca.
Ich wargi złoczyły się w namiętnym pocałunku. To, co jeszcze do niedawna wydawało się być tak bardzo nierealne teraz stawało się rzeczywistością.
Roześmiany głos Mikołaja sprawił, że oboje niechętnie się od siebie odsunęli. Chłopiec zbiegając szybko ze schodów ‘dopadł’ do Bąkiewicza i obejmując swoimi drobnymi rączkami jego szyje sprawił, że siatkarz mocniej go obejmując wziął go na ręce.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje. Wujek jesteś super wujkiem, wiesz? Najlepszym.
- Czyli niespodzianka się spodobała?
- Będzie spał ze mną w pokoju, prawda? – ignorując wcześniejsze pytanie Mikołaj jeszcze mocniej wtulił się w bruneta
- No dobrze, a czy teraz mi ktoś powie, co tu się święci. Michał, co ty znowu wykombinowałeś?
Blondynka nie musiała długo czekać na odpowiedź. U szczytu schodów pojawiła się mała ‘kuleczka’ w kolorze biszkoptowym. Merdając ochoczo ogonkiem niepewnie zaczęła kierować się w stronę gdzie stała cała ich trójka.
- Michał?! Kupiłeś mu psa? A dlaczego ja o niczym nie wiem?
Ostrożnie odstawiając chłopca na podłogę Bąkiewicz uśmiechnął się przepraszająco w stronę Elizy.
- Wziąłem go ze schroniska. Mikołaj ostatnio mówił, że zawsze marzył o psie, a wy w Muszynie nie mieliście do tego warunków, ale teraz mamy dom, duży ogród, pies nam się przyda. Zresztą zobacz, jaki jest uroczy.
Kuleczka, która z bliżej odległości okazała się być labradorem szczekając radośnie podbiegła bliżej dziewczyny i opierając swoje łapki o jej nogi domagała się pieszczot. Kucając przy nim blondynka spojrzała na obróżkę przewieszoną przez szyje psiaka.
- Boguś?
- To imię pasuje do niego idealnie. – Bąkiewicz zaśmiał się radośnie – Ale prawda, że jest uroczy?
- Tak, uroczy. – śmiejąc się Szymecka pogłaskała szczeniaka za uszami
- To dobrze się składa. Pomożecie mi to wytłumaczyć Mariuszowi. Bo musiałem go gdzieś przetrzymać, kiedy byłem po was w Międzylesiu, więc Mario zaproponował swoją pomoc no i się okazało, ze Boguś bardzo lubi zaznaczać swój teren na jego nowych butach, dodam, że dość drogich butach…

***
Witam. Wiem, wiem zawaliłam, ale naprawdę ostatnio nie mam czasu na nic. Miejmy nadzieję, ze już nigdy więcej taka moja obsuwa w czasie nie będzie miała miejsca. A tymczasem teraz zostawiam Was z Lady Spark. Pozdraiam, Tea.

9 komentarzy:

  1. Już kocham tego uroczego psiaka o imieniu Boguś... Jest taki słodki i ma słodkie imię. Hm... ciekawe dlaczego nasza kochana Tea akurat tak go nazwała? Aj ta jej słabość :)

    Nie muszę oczywiście dodawać, że uwielbiam taki sielankowy nastrój, a taki panuje w tym rozdziale...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, że teraz już nic nie zakłóci szczęścia Zbyszka i Diany ;)
    Boguś :D Uwielbiam już tego pieska ;) No no upatrzył sobie jeszcze buty Mariusza i to te dość drogie buty. Najwyraźniej Mario nie przypadł mu do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To może dziwne,co powiem, ale Zbyszek zachował się po prostu właściwie.. Tak,jak facet, który kocha. Bo kochając, można wybaczyć wszystko,nawet zdradę.. Tym bardziej, że i Diana, i Michał bardzo tego żałują.
    Prezent Bąkiewicza dla Mikołaja bardzo udany :D Nie chciałabym widzieć miny Wlazłego,gdy odkryje,co stało się z jego butami :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boguś, jak uroczo :))) A mogli dać Mikołajowi tego x-boksa wtedy łóżko można by było przetestować. Cieszę się że się im układa. Wzruszająca była rozmowa Diany ze Zbyszkiem ,ale wszystko przebiegło dobrze i mogą zacząć od nowa
    wybaczcie jakość komentarza, ale piszę z telefonu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Zbyszka za to, że wybaczył Diania, a jeszcze bardziej, ze próbuje poprawic stosunki z Michałem. Nie jest łatwo cos takiego wymzać z pamięci. Jeszcze nie raz ta sprawa wróci w ich związku.
    Boguś??? Jak słodko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze że wszystko zaczyna się układać. Diana dochodzi do zdrowia, Zbyszek jej wybaczył i w końcu mogą być znowu szczęśliwi;) Mam nadzieję że teraz już nic nie zmąci ich szczęścia.
    Strasznie się cieszę że Eliza i Mikołaj zamieszkali razem z Michałem. I cóż za uroczy prezent sprawił chłopcu. Cudny ten Boguś;) chociaż Mariusz może uważać inaczej;p
    czekam na enxta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko idzie na dobra drogę :) zapraszam na http://my-sweety-world-and-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na nowy odcinek na http://my-sweety-world-and-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń