piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 21 - "Do­piero późną nocą, przy szczel­nie zasłoniętych ok­nach gry­ziemy z bólu ręce, umiera­my z miłości."



Siedząc na krześle stojącym przy szpitalnym łóżku Michał wpatrywał się w śpiącą postać Mikołaja. Te kilka ostatnich tygodni spędzonych w szpitalu nadal nie przynosiło żadnych rezultatów – nie znaleziono dawcy, a Mikołaj z dnia na dzień niknął w oczach. Trzymając jego drobną rączkę w swojej silnej dłoni Michał nie chciał wierzyć, że to wszystko naprawdę się dzieję. Przecież jeszcze nie tak dawno razem byli w Katowicach i wtedy młody Szymecki wydawał się być taki zdrowy, silny, był taki żywy. On nie mógł umrzeć, Bąkiewicz nawet nie dopuszczał do siebie takiej ewentualności. Przez te wszystkie miesiące odkąd spotykał się z Elizą zdążył już pokochać malca jak własnego syna.  W końcu Mikołaj był częścią serca blondynki, a co za tym idzie również i jego. Kiedy dziewczyna zadzwoniła do niego z informacją o złym stanie zdrowia synka Michał podjął decyzję – wraca do Polski. Niestety jego plany nie spodobały się Anastasiemu,  który kategorycznie zabronił mu powrotu do kraju. I tak Bąkiewicz chcąc nie chcąc musiał zostać do końca Mistrzostw, chociaż jego wszystkie myśli cały czas były przy dwójce ukochanych mu osób. Nie pomógł drużynie, nie był w stanie skupić się na grze kiedy wiedział, że w Polsce Eliza sama musi stawiać czoła chorobie synka. A odkąd wrócił z Wiednia nie było dnia, żeby kilka godzin nie siedział przy łóżku Mikołaja. On musiał wyzdrowieć, Bąkiewicz chciał mu pokazać jeszcze tyle rzeczy. Chciał zabrać go w góry, nad polskie morze, do Piotrkowa do swoich ‘dziadków’, dlatego Michał musiał coś zrobić. Nie miał siły siedzieć z złożonymi rękoma i przypatrywać się jak malec umiera.
- Cześć wujek. – cichy głos Mikołaja obudził siatkarza z transu w którym się znajdował – A gdzie mama?
- Cześć Mistrzu. – ostrożnie muskając swoimi ustami jego dłoń brunet uśmiechnął się delikatnie w jego kierunku – Mama poszła porozmawiać z lekarzem, ale zaraz wróci. A ty jak się czujesz?
- Dobrze. – chłopczyk odwzajemnił gest jednak po chwili głośny atak kaszlu sprawił, że na jego twarzy znów zagościł grymas bólu
Życie było cholernie niesprawiedliwe. Przecież to było jeszcze dziecko. Powinien się bawić, skakać, rozrabiać, śmiać się i poznawać uroki świata, a nie leżeć w szpitalnym łóżku i każdego dnia walczyć o życie.
- Wiesz dzwonił do mnie Marcin i Piotrek. Kazali mi cię pozdrowić i powiedzieć, że jak tylko będą na meczach w Warszawie to do ciebie zajrzą. No i liczą, że namalujesz im te obiecane ciężarówki. – wymuszając na sobie uśmiech Bąkiewicz chciał za wszelką cenę ukryć przed chłopcem swoją własną słabość
Patrząc na te wszystkie rurki do których był podłączony Mikołaj siatkarz miał ochotę wyć z rozpaczy. Gdyby tylko mógł zrobiłby wszystko aby malec wyzdrowiał, dosłownie wszystko. Ale w tej rozgrywce już od początku był na straconej pozycji. Mógł tylko czekać, aż w końcu znajdzie się dawca.
- Jeśli zdążę to na pewno namaluje.
- A gdzie miałbyś się spieszysz, Mistrzu?
- Zanim umrę.
Jedno krótkie zdanie, dwa słowa, a Michał miał wrażenie, że jego serce rozpada się na milion małych kawałeczków i silnie krwawi.
- Co ty wygadujesz Mikołaj?
- Ja wiem, że jestem chory, wujku. I wiem że nie można mnie wyleczyć.
- Nawet nie pozwalam ci tak myśleć. Miko ty jesteś silnym mężczyzną tak, dasz radę.
Na jego bladej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Obiecasz mi coś wujku?
- Co takiego? – mocniej ściskając jego dłoń Bąkiewicz próbował zapanować nad drżeniem swojego głosu
- Jak umrę to zaopiekujesz się mamą, prawda?
- Obaj się nią będziemy opiekować, skarbie. – wstając Michał pochylił się nad chłopcem i ostrożnie pocałował go w odsłonięte czoło – Obaj będziemy się nią opiekować i nie przyjmuje żadnego sprzeciwu.
Coraz trudniej przychodziło mu opanowanie potoku łez, który nagromadził się pod jego powiekami. Mikołaj nie mógł tak po prostu się poddać, jeśli on przestanie wierzyć w to, że przeszczep dojdzie do skutku to lekarze nie będę mieli już co robić. On musi walczyć, musi!
- Cześć chłopcy, a wy co robicie? – Eliza podeszła do łóżka synka i spojrzała na Michała
Widząc jego zaszklone tęczówki wiedziała co powinna była robić.
- Skarbie teraz ja z tobą zostanę dobrze? A Michał pójdzie napije się kawy i za niedługo wróci.
Siatkarz nie odpowiedział. Niewidzialna gula, którą miał w gardle uniemożliwiała mu wypowiedzenie chociaż krótkiego słowa. Muskając ostatni raz czoło chłopczyka w pośpiechu opuścił oddział. Emocje które dusił w sobie przed Mikołajem teraz niekontrolowane ujrzały światło dzienne. Bezwładnie opadając na jedno z krzeseł stojących na korytarzu Michał schował twarz w dłonie i płakał. Niespełna dwumetrowy mężczyzna, trzydziestolatek, który w swoim życiu widział już naprawdę wiele teraz siedział niczym biedny, mały chłopczyk i wył. Tylko na tyle było go stać w tym momencie...


Miał złe przeczucia. Od samego rana wydawało mu się, że coś złego wisi w powietrzu i tylko czeka, żeby zaatakować w najmniej odpowiednim momencie, dlatego też nie mógł się na niczym skupić. Na treningu popełniał proste, banalne błędy, które już dawno nie miały najmniejszego wpływy na jego grę. Wszystko go irytowało i najchętniej schowałby się pod kołdrą i poczekał, aż ten koszmary dzień się skończy, a razem z nim te nieprzyjemne przeczucia.
- Cholera jasna! – Bartman, aż podskoczył gdy jego chłodna skórka na dłoni przez przypadek dotknęła ciepłej powierzchni patelni
W pośpiechu wyłączył gaz i włożył rękę pod strumień zimnej wody. Dzisiaj cały dzień coś mu wypadało, o coś się potykał, ranił się o wszystkie możliwe przedmioty, ale jednocześnie wiedział, że to co najgorsze jeszcze ma przyjść. Dokładnie nie mógł określić dlaczego czuł się tak, a nie inaczej. Może to była intuicja? A może te pojedyncze, małe sytuacje miały mu uświadomić, że coś jest na rzeczy?
Odkąd zaczął sezon w Jastrzębiu nic nie wyglądało tak jak powinno. Pomimo wielu podejmowanych prób Zbyszek nadal nie umiał się przełamać i nawiązać jakikolwiek kontakt z Dianą. Kochał ją, tęsknił, ale rana, którą mu wyrządziła nadal mocno krwawiła. W prawdzie już dawno nie czuł w stosunku do Jarosz czy Kubiaka złości, lecz żal nadal pozostał. Ufał im, a oni zadrwili z jego uczuć. Bezprecedensyjnie wyrwali mu z piersi bijące serce i śmiejąc się rzucili na podłogę, kopali, deptali, ranili.
Dźwięk dzwonka do drzwi przerwał jego rozmyślania. Zakręcając kurek z wodą siatkarz wytarł dłonie o ręcznik. Zdziwiony spojrzał na zegarek wiszący na jednej ze ścian. Nie umawiał się z nikim na wieczór, nie miał żadnych planów, a już na pewno nie spodziewał się gości. Przekręcając kluczyk w drzwiach mimowolnie poprawił dłonią koszulkę, która miał na sobie. Widząc postać stojącą w progu nie miał najmniejszego pojęcia co się dookoła niego dzieje.
- Cześć. Mogę wejść?
Michał uśmiechnął się delikatnie w jego kierunku, a Zbyszek potrzebował dłuższej chwili żeby podjąć jakąś decyzje. W końcu po kilkunastu sekundach szerzej otworzył drzwi wpuszczając do środka Kubiaka.
- Coś się stało, że do mnie przyszedłeś?
- Chciałem porozmawiać.
- No jestem ciekawy o czym? – Bartman z dezaprobatą pokręcił głową – Nie uważasz, że na rozmowy jest już trochę za późno.
- Przepraszam Zbyszek, ok.? Wiem, że jesteś na mnie wściekły i wiem, że sobie na to zasłużyłem, ale może spróbowalibyśmy odbudować naszą przyjaźń?
- Wiesz o co ty mnie prosisz?
Brunet nie był do końca pewny czy jest już gotowy, żeby wybaczyć Michałowi to co zrobił, ale z drugiej strony gdzieś w głębi serca nadal byli przyjaciółmi. Bartman doskonale pamiętał ile razy Kubiak wyciągał w jego stronę pomocną dłoń, ile razy był przy nim gdy po raz w jego związku się sypało. To dla niego przeszedł do Politechniki i to również dla niego sezon później przeniósł się do Jastrzębia. Może Gruszka miał racje mówiąc, że przecież każdy ma prawo do błędu, a cała filozofia polega na tym, żeby umieć się do tego przyznać, a przecież Michał właśnie to robił.
- Zachowałem się jak kompletny dupek. Nie wiem nawet co we mnie wstąpiło. Diana od zawsze mi się podobała i wtedy te wszystkie emocje wzięły nade mną górę. Ale żałuje, ona też żałuje i wiemy, ze to wszystko nigdy więcej się nie powtórzy. Przenigdy!
- To nigdy nie powinno się było zdarzyć.
- Wiem i naprawdę mi z tym wszystkim cholernie ciężko. Może na początku tego nie ukazywałem, ale naprawdę Zbyszek nie chcę tracić naszej przyjaźni, nie w taki sposób...
Kubiak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale dźwięk telefonu Bartmana mu to uniemożliwił. Od niechcenia przepraszając Zbyszek wyciągnął z kieszeni spodni telefon. Widząc na wyświetlaczu ‘Kuba dzwoni’ zaniepokoił się. Serce zaczęło mimowolnie bić jak oszalałe, a przez całe jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Drżącymi rękoma brunet nacisnął zieloną słuchawkę.
- Tak?
- Cześć Zbyszek. W sumie chyba nie powinienem był dzwonić, ale myślę, że musisz  to wiedzieć. – głos Jarosza zdradzał wszystko
- Stało się coś. – to było raczej stwierdzenie niż pytanie
- Diana miała wypadek, leży w szpitalu, jest w ciężkim...
- Jaki wypadek!? W jakim szpitalu?! – wiedział, że coś złego się stanie, ale nie przypuszczał, że to może być coś, aż tak strasznego
- W Nysie.
- Jadę tam. Za półtorej godziny jestem.
Nie czekając na żadną odpowiedź siatkarz wyłączył się. Bał się o nią. Jej nie mogło nic złego się stać, ona musi żyć, bez względu na to czy w przyszłości mieliby być razem czy nie. Zbyszek nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że coś poważniejszego mogłoby się jej stać, ze mogłaby umrzeć.
- Co się stało? O jakim wypadku mówiłeś, kto dzwonił?
- Diana miała wypadek. Ja muszę jechać do Nysy natychmiast. – chłopak zgarną z wieszaka swoją bluzę
- Czekaj, jadę z tobą. – na twarzy Kubiaka również malował się strach
- Nie ma mowy. Zostajesz tutaj! – wybiegając z mieszkania nie myślał już o niczym innym jak o Dianie
Ona musiała żyć, musiała...

***
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wiem, że to moja wina, ale możecie mi naprawdę wierzyć, ze z wolnym czasem było u mnie ostatanimi czasu nie za ciekawie. Na poczatku sesja, potem wyjazd za wyjazdem, teraz "wariacje" z Onetem i tak się zebrało. Ale już jestem, a Lady Spark napewno uraczy Was odcinkiem dużo szybciej niż ja. Pozdrawiam.

10 komentarzy:

  1. Po pierwszej części to ja też sie poryczałam, niestety nie ma nic najgorszego na świecie jak choroba czy śmierć dziecka, wcale się nie dziwę Michałowi na taką reakcje z jego strony, jeszcze gdy Mikołaj z taką świadomością mówił że wie co się z nim dzieje.
    No po prostu wiedziałam że u Diany i Zbyszka musi być jakiś dramat bo tak to ani jedno ani drugie by nie zdecydowało się na krok w przód. Wielki plus dla Kubiaka że się pokajał i przyszedł porozmawiać. Nie wiem jak się zachowa Zibi w tej sytuacji, ja jak już pisałam nie wybaczyłabym tak łatwo, ale ja to ja za Zibi to Zibi

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bym chciała by Mikołaj z tego wyszedł, ale mam jakiś czarny scenariusz w głowie jeśli chodzi o jego wątek i mam nadzieję, że rozwiejecie razem z Lady Spark te czarne chmury w mojej głowie. Czytając o Michale o tym jak on sam cierpi, miałam ochotę się poryczeć. Jeszcze wczoraj byłam na oddziale onkologii i to wszystko się tak we mnie skomulowało. Nie wyobrażam sobie co muszą czuć rodzicę, kiedy widzę jak ich najukochańszy skarb schodzi z tego świata. To nie tak powinno wyglądać.
    A Zbyszwk chyba dopiero teraz doceni to co miał, kiedy mógł to stracić w jednej chwili...
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając pierwszą część opowiadania miałam dosłownie łzy w oczach. Dzieci nie powinny tak cierpieć. Powinny się cieszyć z życia, a nie jego większą część spędzać w szpitalu... mam nadzieje, ze znajdzie się dawca dla Mikołaja i będzie mógł jeszcze cieszyć się swoim życiem.
    Mam również nadzieję, ze Diana wyzdrowieje i pogodzi się ze Zbyszkiem... oni się kochają i powinni razem być szczęśliwi:):)
    [niezapomniana-przeszlosc]
    Pozdrawiam:*
    Ellie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ani trochę nie dziwię się Michałowi, że tak zareagował, a nie inaczej. Ja sama nie mogłam powstrzymać łez. Podziwiam Elizę, że mimo wszystko ma siłę , by nadal być przy swoim synku, i mocno wierzyć, że z tego wyjdzie. Na pewno też dużą rolę odgrywa Bąkiewicz . Oby tylko nic się nie stało Dianie. Przecież oboje ze Zbyszkiem się kochają, a jeden błąd,nie może tego przekreślić...

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Michał,dla niego to tak szokująca i nowa sytuacja,że widać jak to bardzo przeżywa. Mam nadzieję,ze w porę weźmie się w garść i będzie ogromnym wsparciem dla Elizy. Ja wierzę w to,ze mały wyzdrowieje. To bardzo mądry chłopiec,widać jak troszczy się o mamę. Zdziwiła mnie wizyta Michała u Zbyszka. To i tak cud,ze Bartman nie potraktował go pięścią :) Ja bym inaczej chyba nie potrafiła. Mam tylko nadzieję,ze Dianie nic nie jest,a ten wypadek zapewne na nowo zbliży ich do siebie. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mikołaj jest mądrym i silnym chłopcem, jestem wręcz pewna, że będzie dalej walczył. W końcu zbyt wiele przeszedł by teraz odpuścić i odejść. Szczerze nie wyobrażam sobie nawet takiego rozwiązania. Nie dziwie się, że Michał to wszystko tak przeżywa i jest rozbity psychicznie ale mam nadzieje, że weźmie się w garść i okaże się wsparciem dla Elizy, bo ona teraz będzie tego bardzo potrzebowała. Zaskoczyłaś mnie tą wizytą Michała u Zbyszka. Spodziewałam się, że kiedyś do tego dojdzie ale spokój Zbyszka totalnie mnie zaskoczył. Czekałam na jakiś jego wybuch a tu nic, ale może to i lepiej. Mam tylko nadzieje, że Dianie nie stało się nic poważnego i szybko otrząśnie się po tym wypadku. Zapewne to wszystko zbliży ich do siebie na nowo i kto wie, może uda im się odbudować związek.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale smutny odcinek;( siedzę i ryczę jak głupia. Jeszcze ta rozmowa Mikołaja z Michałem i ta jego świadomość że umiera;( Ja mam jednak nadzieję że znajdzie się dawca i wszystko się dobrze skończy. No po prostu musi się wszystko ułożyć.
    Końcówka też bardzo dramatyczna. Oby Diana wyszła z tego. Przecież ona nie może umrzeć. Ona i Zbyszek muszą być razem.
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Trzymam kciuki za Dianę i Zbyszka!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy coś nowego? Już nie mogę się doczekać, zaglądam tu codziennie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam tu niedawno i muszę przyznać, że pochłonęłam te wszystkie rozdziały w jeden wieczór :) Jeśli chodzi o Mikołaja, to sytuacja jest dramatyczna. Patrzeć na cierpienie naszych bliskich, gdy wiemy, że koniec może nadejść w każdej chwili, to dramat,niestety wiem coś na ten temat, a w dodatku gdy jest to dziecko jest to jeszcze większy cios dla jego bliskich... Jednak myślę pełna optymizmu :) uważam, że wszystko ułoży się dobrze i znajdzie się dawca dla Mikołaja :) Cieszę się, że Michał i Zibi sobie wszystko wyjaśnili. Niestety wiadomość o wypadku Diany i jej ciężkim stanie, przerwała chłopakom rozmowę. Zbyszek może teraz zrozumie, ile znaczy dla niego ta dziewczyna oby nie było na to za późno...
    Pozdrawiam, nulka :*
    P.S. Mam prośbę, jeśli informujesz o nowościach, bardzo proszę, powiadamiaj mnie na gg 11159615 lub na blogu http://jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com, z góry dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń