Zbyszek ze złością wrzucił swoje rzeczy do szafki.
Był wściekły to za mało powiedziane w jego przypadku. Z początku myślał, że
Diana postanowiła zrobić sobie z niego głupi dowcip, ale upewniając się, że
Jarosz nie kłamie czuł się dokładnie tak jakby ktoś brutalnie, bez żadnego
znieczulenia, wyrwał mu z piersi bijące serce po czym rzucając na podłogę mocno
przydeptał je butem. Został zdradzony przez dwie bliskie mu osoby. Dziewczyna
którą kochał i z którą planował założenie rodziny przespała się z jego
najlepszym przyjacielem który był dla niego niczym rodzony brat. Za jednym
razem stracił wszystkich tych, którzy zajmowali szczególne miejsce w jego
życiu. Jeszcze o ile Diana próbowała za wszelką cenę dowieść Bartmanowi, że ta
zdrada była jej najgorszym błędem, o tyle Michał zdawał się w ogóle tym nie
przejmować. Nieświadomy tego, że Zbyszek już o wszystkim wie nadal udawał, że
pomiędzy nim a Dianą do niczego nie doszło co tym bardziej irytowało bruneta.
Czekał, aż w końcu Kubiak okaże się na mieć przynajmniej trochę honoru i sam
powie mu o wszystkim, ale patrząc na to jak śmiał się z innymi kadrowiczami,
jak sypał kawałami na prawo i lewo, a z jego twarzy nie schodził ten
denerwujący uśmieszek, Zbyszek zaczynał wątpić, że czegoś takiego
doczeka.
- Zbysiu spokojnie. Ta szafeczka ci nic nie zrobiła, nie wiem o co się tak pieklisz. – główny zainteresowany stanął za Bartmanem ukazując jednocześnie ukazując niczym w reklamie Colgate, dwa rzędy śnieżnobiałych zębów – Trzymaj tą agresję na mecz z Włochami, a nie wyżywasz się na przedmiotach martwych. Pewnie posprzeczałeś się z narzeczoną, co?
Bartman mocniej zacisnął pięści. Ta cała złość którą kumulował w sobie przez kilka teraz powoli znajdowała ujście w jego czynach. Ten uśmiech Kubiaka, jego nie zachwiana pewność siebie i sarkazm w głosie spowodowały, że Zbyszek bez namysłu rzucił się na niego z pięściami. Z początku zaskoczony Michał szybko zaczął trzeźwo myśleć i wdał się w przepychankę z wyższym o kilka centymetrów od siebie, przyjacielem.
- Co wy wyrabiacie?! – Piotrek Gruszka widząc całe zajście wkroczył pomiędzy nimi próbując jakoś zapanować nad sytuacją, która z każdą mijającą sekundą zaczynała wymykać się z pod kontroli – Uspokójcie się, słyszycie?! Spokój do jasnej cholery!
Reszta siatkarzy widząc bezskuteczne poczynania atakującego polskiej reprezentacji również postanowili zareagować i w momencie gdy Bąkiewicz i Kurek siłowali się ze Zbyszkiem, Igła i Możdżonek odciągali na bok rozwścieczonego Kubiaka.
- Co wam do łbów strzeliło? – Żygadło z dezaprobatą pokręcił głową – Jesteście dorosłymi facetami, a zachowujecie się jak dzieci.
- Ja się zachowuje jak dzieciak? – uśmiechając się ironicznie pod nosem Michał prychnął nie zadowolony – Przecież widzieliście, ze ja nic nie zrobiłem. To ten kretyn rzucił się na mnie z łapskami.
- Ja się rzuciłem z łapskami na ciebie? To może trzeba było pomyśleć, żeby nie kłaść swoich łapsk na czymś co nie jest twoje.
- O co ci człowieku znowu chodzi?!
- Masz czelność się pytać o takie rzeczy?! – spazmatyczny śmiech rozniósł się głuchym echem po całej szatni – No pochwal się kolegom co zrobiłeś. Dajesz Kubiak, no powiedź jakim jesteś wspaniałym facetem.
- Nie wiem o co ci chodzi?
- To ja ci powiem o co mi chodzi! Otóż kochani koledzy ten oto obecny tu z nami Michał Kubiak niczym prawdziwy bohater próbował pocieszyć pewną niewiastę – każde słowo bruneta było aż przesycone ironią – Szkoda tylko, że tą niewiastą okazała się być moja narzeczoną, a sposobem na pocieszenie łóżko. Tak kochani koledzy, Michał Kubiak pieprzył się z Dianą i jak można było w ostatnich dniach zauważyć po jego zachowaniu był z tego faktu cholernie dumny.
W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza. Żaden z siatkarzy nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. W skupieniu poszczególni gracze spoglądali po sobie orientując się, czy oby na pewno się nie przesłyszeli.
- Zostawcie mnie. – Bartman spojrzał wymownie na kolegów, którzy go trzymali
- A nic mu nie zrobisz?
- Nie. Tylko mnie puśćcie.
Zachęceni skinieniem głowy przez Piotrka Gruszkę, Bąkiewicz i Kurek zwolnili uścisk i w tym samym momencie tego pożałowali. Nadal trzymany przez Możdżonka i Ignaczaka Kubiak był idealnym celem. Nie zastanawiając się ani sekundy Zbyszek z całej siły uderzył Michała pięścią w nos. Z ‘kontuzjowanej’ części ciała poleciała wąska strużka krwi.
- Pojebało cię stary?! – uwalniając się od silnych rąk Marcina i Krzyśka Kubiak przystawił swoje dłonie do twarzy – Mogłeś mi połamać nos?!
- Nie uważasz, że to i tak niska cena za spieprzenie mi życia?
- Zbysiu spokojnie. Ta szafeczka ci nic nie zrobiła, nie wiem o co się tak pieklisz. – główny zainteresowany stanął za Bartmanem ukazując jednocześnie ukazując niczym w reklamie Colgate, dwa rzędy śnieżnobiałych zębów – Trzymaj tą agresję na mecz z Włochami, a nie wyżywasz się na przedmiotach martwych. Pewnie posprzeczałeś się z narzeczoną, co?
Bartman mocniej zacisnął pięści. Ta cała złość którą kumulował w sobie przez kilka teraz powoli znajdowała ujście w jego czynach. Ten uśmiech Kubiaka, jego nie zachwiana pewność siebie i sarkazm w głosie spowodowały, że Zbyszek bez namysłu rzucił się na niego z pięściami. Z początku zaskoczony Michał szybko zaczął trzeźwo myśleć i wdał się w przepychankę z wyższym o kilka centymetrów od siebie, przyjacielem.
- Co wy wyrabiacie?! – Piotrek Gruszka widząc całe zajście wkroczył pomiędzy nimi próbując jakoś zapanować nad sytuacją, która z każdą mijającą sekundą zaczynała wymykać się z pod kontroli – Uspokójcie się, słyszycie?! Spokój do jasnej cholery!
Reszta siatkarzy widząc bezskuteczne poczynania atakującego polskiej reprezentacji również postanowili zareagować i w momencie gdy Bąkiewicz i Kurek siłowali się ze Zbyszkiem, Igła i Możdżonek odciągali na bok rozwścieczonego Kubiaka.
- Co wam do łbów strzeliło? – Żygadło z dezaprobatą pokręcił głową – Jesteście dorosłymi facetami, a zachowujecie się jak dzieci.
- Ja się zachowuje jak dzieciak? – uśmiechając się ironicznie pod nosem Michał prychnął nie zadowolony – Przecież widzieliście, ze ja nic nie zrobiłem. To ten kretyn rzucił się na mnie z łapskami.
- Ja się rzuciłem z łapskami na ciebie? To może trzeba było pomyśleć, żeby nie kłaść swoich łapsk na czymś co nie jest twoje.
- O co ci człowieku znowu chodzi?!
- Masz czelność się pytać o takie rzeczy?! – spazmatyczny śmiech rozniósł się głuchym echem po całej szatni – No pochwal się kolegom co zrobiłeś. Dajesz Kubiak, no powiedź jakim jesteś wspaniałym facetem.
- Nie wiem o co ci chodzi?
- To ja ci powiem o co mi chodzi! Otóż kochani koledzy ten oto obecny tu z nami Michał Kubiak niczym prawdziwy bohater próbował pocieszyć pewną niewiastę – każde słowo bruneta było aż przesycone ironią – Szkoda tylko, że tą niewiastą okazała się być moja narzeczoną, a sposobem na pocieszenie łóżko. Tak kochani koledzy, Michał Kubiak pieprzył się z Dianą i jak można było w ostatnich dniach zauważyć po jego zachowaniu był z tego faktu cholernie dumny.
W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza. Żaden z siatkarzy nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. W skupieniu poszczególni gracze spoglądali po sobie orientując się, czy oby na pewno się nie przesłyszeli.
- Zostawcie mnie. – Bartman spojrzał wymownie na kolegów, którzy go trzymali
- A nic mu nie zrobisz?
- Nie. Tylko mnie puśćcie.
Zachęceni skinieniem głowy przez Piotrka Gruszkę, Bąkiewicz i Kurek zwolnili uścisk i w tym samym momencie tego pożałowali. Nadal trzymany przez Możdżonka i Ignaczaka Kubiak był idealnym celem. Nie zastanawiając się ani sekundy Zbyszek z całej siły uderzył Michała pięścią w nos. Z ‘kontuzjowanej’ części ciała poleciała wąska strużka krwi.
- Pojebało cię stary?! – uwalniając się od silnych rąk Marcina i Krzyśka Kubiak przystawił swoje dłonie do twarzy – Mogłeś mi połamać nos?!
- Nie uważasz, że to i tak niska cena za spieprzenie mi życia?
Zbyszek nawet nie czekał na żadną reakcję. Odsuwając
Zatorskiego i Ruciaka szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia z szatni. Nie
miał przesiadywać tu ani sekundy dłużej i patrzeć na swojego byłego już
przyjaciela. Wciąż trzęsąc się z nerwów pewnym siebie krokiem wszedł na hale
zupełnie ignorując kilka młodych dziewczyn stojących przy barierkach i
skandujących jego imię. Musiał odreagować się, wyżyć, zapomnieć. Biorąc do rąk
piłkę stanął za linką końcową boiska po czym podrzucając wysoko żólto-niebieską
Mikasę uderzył w nią z całej siły nie zwracając uwagi, że pierwsi kibice
zaczęli już rozsiadać się na trybunach katowickiego Spodka...
***
Oddychając ciężko Michał stanął w polu serwisowym. Uważnie
przypatrywał się jak za włoskim libero gotowy do wbiegnięcia na swoją pozycję
czai się Lorenzo i to właśnie on był jego celem. Po tym jak wczorajszego
wieczoru dowiedział się od Elizy co włoski atakujący mówił o niej i Mikołaju
był wściekły, najchętniej od razu poszedłby do jego sypialni i obił tę jego
cwaniacką buźkę, jednak drobne dłonie dziewczyny które obejmowały jego szyje
uniemożliwiały mu to. Blondynka nie chciała, aby Bąkiewicz nie potrzebnie się
narażał. Najchętniej ochroniłaby Mikołaja i jego żeby nikt nie wyrządził im
krzywdy, ale była na to za słaba. Tuląc ją wczorajszego wieczora do siebie i
widząc jej zły obiecał sobie, że nie pozwoli aby ten makaroniarz namieszał w
ich życiu. Co prawda Eliza prosiła go żeby nie użył w stronę Perazzolego siły
fizycznej, ale przecież w meczu te zasady nie obowiązywały i co rusz gdy piłka
była wystawiana do Michała ten celowo atakował ją w miejsce obrony Włocha.
Słysząc jak ten pod nosem siarczyście klnie w ojczystym języku wstępowały w
niego nowe siły. Kątem oka spoglądając na trybunę gdzie siedziała blondynka z
synkiem Bąkiewicz uśmiechnął się szeroko pod nosem. Podrzucając piłkę uderzył
ją najmocniej jak mógł. Lecąc nieprzyjemnie nisko otarła się lekko o siatkę.
Włoski libero przekonany, że zagrywka wyjdzie na out odsunął się jednak stojący
za nim Lorenzo nie miał już czasu na ten manewr. Piłka uderzając go w ramie
poleciała w lewą stronę gdzie nie stał żaden kolega z jego drużyny. Sędzia
przeciągłym gwizdnięciem dał sygnał, że spotkanie właśnie dobiegło końca.
Wygrana Polaków pozwoliła na dopisanie do tabeli aż trzech punktów na korzyść
biało-czerwonych. Szybkie wymienianie uścisków pod siatką też nie obyło się bez
kpiących uśmieszków zarówno ze strony Bąkiewicza jak i Perazzolego. Ale brunet
się tym nie przejmował. Nie siadając tak jak reszta jego kolegów na środku boiska,
od razu skierował swoje kroki w stronę barierek, gdzie czekała już na niego
Eliza i Mikołaj.
- Wujek byłeś świetny.
Śmiejąc się radośnie Michał pocałował chłopczyka w czoło. Chociaż nalegał, aby malec zwracał się do niego po imieniu, blondynka nie chciała się na to zgodzić. Od początku uczyła synka, aby starszych od siebie traktował z szacunkiem, a nie jako równych sobie więc przejście na ty z trzydziestoletnim już siatkarzem nie wchodziło w grę.
- No widzisz bo grałem specjalnie dla ciebie. Chcesz wejść na płytę boiska?
- A mogę?
- No pewnie?
Biorąc go na ręce Bąkiewicz ostrożnie przetransportował chłopca na swoją stronę.
- Jak chcesz to idź pobaw się z innymi dziećmi bo patrzę, że Ignaczak Junior już zaczyna tam wszystkimi rządzić.
Młody Szymecki z uśmiechem poszedł na wskazane przez siatkarza miejsce, a tymczasem Eliza zwinnie przedostając się pomiędzy barierkami znalazła się bliżej Michała. Oplatając dłońmi jego talię mocno się do niego wtuliła.
- Dziękuje.
- Za co? – brunet z uśmiechem odgarnął kosmyk jej blond włosów, który opadał na jej twarz
- Już dawno nie widziałam, żeby Mikołaj aż tak mocno się uśmiechał. Zupełnie jakby zapomniał chociaż na chwilę o swojej chorobie.
- Musimy zdecydowanie częściej robić takiego wypady. Pomyślałem, że może wybralibyśmy się w przerwie świątecznej do Zakopanego? Jakiś domek na obrzeżach miasta, kominek, las i te sprawy. No i oczywiście nasza trójka.
- Wiesz, że to nie jest uzależnione od nas, a od wyników badań. Co nie zmienia faktu, że na pewno byłoby cudownie – wspinając się na palce dziewczyna musnęła swoimi wargami policzek mężczyzny
Wpatrując się w siebie na ich twarzach gościły uśmiechy zupełnie tak jakby dookoła nich nie znajdywało się kilka tysięcy ludzi. Jednak ich radość nie trwałą długo.
- No proszę jakie to urocze. – Lorenzo stojąc za nimi z dezaprobatą pokręcił głową – Patrzę Eliza, ze masz jakąś słabość do siatkarzy prawda?
- Nie twój interes.
- Właśnie o to chodzi, że mój. W końcu jesteś matką mojego syna i nie życzę sobie by taka pseudo gwiazda jak nasz pan Bąkiewicz się nim zajmowała.
- Daruj sobie. – mocniej obejmując blondynkę w pasie Michał spojrzał gniewnie na Włocha – I dobrze ci radzę zostaw Elizę i Mikołaja w spokoju.
- Bo co mi zrobisz? Uderzysz mnie? Naślesz na mnie kolegów.
- Żebyś się nie zdziwił. – brunet już chciał ruszyć w stronę atakującego, ale zwiększając uścisk jego ręki zatrzymała go
- Eliza mam nadzieję, ze przemyślałaś sprawę o której mówiłem ci wczoraj w hotelu.
- Nie musiałam. Nie ma mowy, żebyś spotkał się z Mikołajem, rozumiesz. Nie pozwolę ci na to. Nie było cię kiedy mały był chory, to nie ty jeździłeś z nim od szpitala do szpitala, to nie ty musiałeś tłumaczyć mu dlaczego tatuś go zostawił wiec teraz nie masz prawa żądać ode mnie ułatwienia ci kontaktów z nim. – drżący głos zdradzał jak bardzo blondynka stresuje się całą tą sytuacją – Mikołaj jest tylko i wyłącznie naszym synem i ty nie masz prawa rujnować jego spokoju, rozumiesz.
- To się jeszcze okaże. – spoglądając w stronę gdzie malec bawił się z innymi dziećmi Lorenzo uśmiechnął się cynicznie pod nosem – Od następnego sezonu gram w Polsce i jeśli ty nie dasz mi sama przyzwolenia na widywanie się z synem złoże odpowiednie papiery do sądu. I myślę, ze chyba lepiej będzie jeśli sama powiesz Mikołajowi o mnie, no chyba, że chcesz żebym Cię w tym wyręczył?
- Ani się waż... – Bąkiewicz już chciał coś powiedzieć, ale Włoch ostro mu przerwał
- Macie czas do jutra. Albo powiecie Mikołajowi o mnie, albo ja zrobię to sam. Odwracając się na pięcie pewnym siebie krokiem ruszył w stronę grupki kibiców, którzy z długopisami i notesami w dłoniach wołali go po imieniu. A tymczasem Eliza wtulając się twarzą w reprezentacyjną koszulkę Michała cichutko łkała...
- Wujek byłeś świetny.
Śmiejąc się radośnie Michał pocałował chłopczyka w czoło. Chociaż nalegał, aby malec zwracał się do niego po imieniu, blondynka nie chciała się na to zgodzić. Od początku uczyła synka, aby starszych od siebie traktował z szacunkiem, a nie jako równych sobie więc przejście na ty z trzydziestoletnim już siatkarzem nie wchodziło w grę.
- No widzisz bo grałem specjalnie dla ciebie. Chcesz wejść na płytę boiska?
- A mogę?
- No pewnie?
Biorąc go na ręce Bąkiewicz ostrożnie przetransportował chłopca na swoją stronę.
- Jak chcesz to idź pobaw się z innymi dziećmi bo patrzę, że Ignaczak Junior już zaczyna tam wszystkimi rządzić.
Młody Szymecki z uśmiechem poszedł na wskazane przez siatkarza miejsce, a tymczasem Eliza zwinnie przedostając się pomiędzy barierkami znalazła się bliżej Michała. Oplatając dłońmi jego talię mocno się do niego wtuliła.
- Dziękuje.
- Za co? – brunet z uśmiechem odgarnął kosmyk jej blond włosów, który opadał na jej twarz
- Już dawno nie widziałam, żeby Mikołaj aż tak mocno się uśmiechał. Zupełnie jakby zapomniał chociaż na chwilę o swojej chorobie.
- Musimy zdecydowanie częściej robić takiego wypady. Pomyślałem, że może wybralibyśmy się w przerwie świątecznej do Zakopanego? Jakiś domek na obrzeżach miasta, kominek, las i te sprawy. No i oczywiście nasza trójka.
- Wiesz, że to nie jest uzależnione od nas, a od wyników badań. Co nie zmienia faktu, że na pewno byłoby cudownie – wspinając się na palce dziewczyna musnęła swoimi wargami policzek mężczyzny
Wpatrując się w siebie na ich twarzach gościły uśmiechy zupełnie tak jakby dookoła nich nie znajdywało się kilka tysięcy ludzi. Jednak ich radość nie trwałą długo.
- No proszę jakie to urocze. – Lorenzo stojąc za nimi z dezaprobatą pokręcił głową – Patrzę Eliza, ze masz jakąś słabość do siatkarzy prawda?
- Nie twój interes.
- Właśnie o to chodzi, że mój. W końcu jesteś matką mojego syna i nie życzę sobie by taka pseudo gwiazda jak nasz pan Bąkiewicz się nim zajmowała.
- Daruj sobie. – mocniej obejmując blondynkę w pasie Michał spojrzał gniewnie na Włocha – I dobrze ci radzę zostaw Elizę i Mikołaja w spokoju.
- Bo co mi zrobisz? Uderzysz mnie? Naślesz na mnie kolegów.
- Żebyś się nie zdziwił. – brunet już chciał ruszyć w stronę atakującego, ale zwiększając uścisk jego ręki zatrzymała go
- Eliza mam nadzieję, ze przemyślałaś sprawę o której mówiłem ci wczoraj w hotelu.
- Nie musiałam. Nie ma mowy, żebyś spotkał się z Mikołajem, rozumiesz. Nie pozwolę ci na to. Nie było cię kiedy mały był chory, to nie ty jeździłeś z nim od szpitala do szpitala, to nie ty musiałeś tłumaczyć mu dlaczego tatuś go zostawił wiec teraz nie masz prawa żądać ode mnie ułatwienia ci kontaktów z nim. – drżący głos zdradzał jak bardzo blondynka stresuje się całą tą sytuacją – Mikołaj jest tylko i wyłącznie naszym synem i ty nie masz prawa rujnować jego spokoju, rozumiesz.
- To się jeszcze okaże. – spoglądając w stronę gdzie malec bawił się z innymi dziećmi Lorenzo uśmiechnął się cynicznie pod nosem – Od następnego sezonu gram w Polsce i jeśli ty nie dasz mi sama przyzwolenia na widywanie się z synem złoże odpowiednie papiery do sądu. I myślę, ze chyba lepiej będzie jeśli sama powiesz Mikołajowi o mnie, no chyba, że chcesz żebym Cię w tym wyręczył?
- Ani się waż... – Bąkiewicz już chciał coś powiedzieć, ale Włoch ostro mu przerwał
- Macie czas do jutra. Albo powiecie Mikołajowi o mnie, albo ja zrobię to sam. Odwracając się na pięcie pewnym siebie krokiem ruszył w stronę grupki kibiców, którzy z długopisami i notesami w dłoniach wołali go po imieniu. A tymczasem Eliza wtulając się twarzą w reprezentacyjną koszulkę Michała cichutko łkała...
Właśnie dlatego nie lubię Włochów... Ta ich pewność siebie, cynizm.. Mam nadzieję, że odczepi się od Mikołaja, tym bardziej, że ojciec z niego żaden.. Nie dziwię się Zbyszkowi, wcale. Przyjaciel, który tylko czeka na jego potknięcie , by to wykorzystać . Nie lubię takiego Kubiaka.
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale to się we mnie zagotowało jak w Zibim, ja bym tego Lorenzo gdzieś wywiozła może w kosmos, bo Ziemia chyba jest zbyt blisko, nie rozumiem kompletnie o co mu chodzi, dlaczego akurat teraz sobie przypomniał o tym że ma syna, przez lata jakoś ignorował ten fakt, mam nadzieję że Michał nie pozwoli skrzywdzić ani Mikołaja ani Elizy
OdpowiedzUsuńCo do Zibiego i Kubiaka, wiedziałam że Bartman nie wytrzyma długo i przy pierwszej możliwej okazji oboje buźkę Kubiaka, cóż Michał zasłużył i moim zdaniem nic go tutaj nie usprawiedliwia bo on zwyczajnie wykorzystał nadarzającą się okazję, a Zbyszkowi współczuje bo boli strata jednej bliskiej sobie osoby, a gdy traci się podwójnie jest 100 razy gorzej i to nie fajnie uczucie, a wychodzi się z niego miesiącami
Włoska szuja.
OdpowiedzUsuńSzczerze to należało się Kubiakowi!! Zibi i tak długo wytrzymał. Jak Michał mógł w ogóle przespać się z jego narzeczoną?! I coś mi się wydaje,ze on tego Dianie może nigdy nie wybaczyć. Cieszy mnie natomiast to jak Michał opiekuje się Elizą i Mikołajem. Potrzebne jest jej teraz takie wsparcie. Mam nadzieję,ze uchroni ją też przed tym natrętem z Włoch! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZbyszek to powinien mu złamać ten nosek i obić tą kompletnie nie męską buźkę!!! Zdrada przyjaciela, którego zna sie od dziecka boli bardziej niż zdrada ukochanej!!!
OdpowiedzUsuńAle palant z tego Lorenzooo!! Dość późno [przypomniał sobie, ze jest ojcem!
wcale nie dziwię się zachowaniu Zbyszka....
OdpowiedzUsuńzostał zdradzony nie tylko przez Dianę ale także przez najlepszego przyjaciela....
nawet nie wyobrażam sobie jak Bartman musi się teraz czuć...
a Lorenzo to myśli że co...
przez tyle lat miał syna w nosie a teraz raptem wróciły do niego uczucia ojcowskie....
niech się odczepi od Elizy i Mikołaja.....
czekam na nexta
pozdrawiam;***
Szczerze mówiąc, to czekałam na moment, kiedy Zbyszek obije twarz Michałowi i się doczekałam. Usprwiedliwiam i w pełni rozgrzeszam. Został oszulany przed dwójkę najżbliższych mu osób,a przecież to on w sumie uchodził za tego, który potrafi bawić się ludzkimi uczuciami.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam kiedy Michał obije twarz Włochawi za jego gierki i jakieś dziwne pomysły...
Pozdrawiam ;***
Wiedziałam, wiedziałam, że mu przyłoży! I po tym, jak wyznał wszystko kolegom, to chyba oni sami mieli mieszane uczucia co do Kubiaka. Oj, Zbysiu, co teraz będzie z tobą? ;*
OdpowiedzUsuńMichał mi zaimponował celowaniem we wroga :D hah szaleńczy śmiech i satysfakcja ;p
Lorenzo stawia jakieś absurdalne warunki i oczekuje tańczenia jak im zagra. Chyba się mimo wszystko przeliczy. Założę się, że Mikołaj woli wujka Bąka.
Pozdrawiam
Jezu w końcu tutaj skomentuje- chwalcie Pana!. Oo to się nam porobiło jednym słowem zawaliło wszystko...Zbyszek stracił tak wiele przez jedną głupią i niepotrzebną sytuację między Michałem a Dianą...musi czuć się z tym okropnie źle...szkoda mi go tka strasznie :(, ale Diany również...ona tego żałuje bardzo mocno żałuję, ale zraniony Zbyszek to wściekły Zbyszek...i bardzo dobrze, że obił twarz Kubiakowi! zasłużył sobie!!!!!!!!! bo nic sobie z tego nie robił...ech! i to ma być przyjaciel?, nie wiem jak to będzie między nimi...nie wiem czy Zbyszek wybaczy komukolwiek...wracając do Elizy i Michała :) układa im się :) i to jest najważniejsze :) Mikołaj polubił wujka :) tylko ten cały Lorenzo! ależ Michał o nich zawalczył! mógł mu mocniej tą piłką! w ten głup.i Włoski łeb! i on ma jeszcze czelność?! nie no wrrr!! niech się trzyma z daleka! nie ma żadnych praw do dziecka, żądnych. Cudownie :) wybaczcie, ale onet i firefox mnie KOCHAJĄ.
OdpowiedzUsuńNie dziwie się, że Zbyszkowi w końcu nerwy puściły... i tak bardzo długo wytrzymał... zastanawia mnie fakt dlaczego tak nagle Lorenzo chce spotykać się z Mikołajem? Po co on to robi? Nic z tego nie rozumiem... no chyba, że robi to tylko dlatego aby uprzykrzyć życie Elizie? to jest jedyne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy... czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*