„Z oczu
twych czytam, że powinieneś pójść. Bałam się tego dnia, serce krzyczy - wróć!
[…] Koniec
gry, mamy dość, wypadamy w aut. Przecież tak toczy się los miliardów par.”
Diana siedziała na swoim łóżku i
chowała twarz w dłoniach. Nie mogła w to wszystko uwierzyć. Okazała się kompletną
kretynką sądząc, że Zbyszek ma kogoś w Warszawie i ją zdradza. Prawda okazała
się zupełnie inna i jednocześnie mniej brutalna. Jednak ona swojej winy nie
mogła się pozbyć. Nie mogła jej zmyć wodą, ani wyrzucić na treningu. Zdrada,
której się dopuszczała wyniszczała ją od wewnątrz. Nie wytrzymywała
psychicznie. Bywały treningi kiedy zaczynała płakać. Najgorsze było to, że nie
mogła nikomu powiedzieć co się dzieje. Musiała radzić sobie z tym sama. Coraz
częściej rozważała powiedzenie Bartmanowi całej prawdy. Wiedziała, że jest to
jednocześnie wyrok śmierci dla ich związku, ale nie mogła dłużej kłamać. Nie
mogła znieść widoku jego zmartwionych tęczówek, które obserwowały jej drobne
ciało. Rozbita wewnętrznie wbrew opiniom na boisku błyszczała. Co doprowadzało
ją do jeszcze większej rozpaczy niż powinno. Sytuacji nie poprawiał fakt, że
męska kadra narodowa za chwilę wyjeżdżała do Katowic na Memoriał Huberta
Jerzego Wagnera. Jarosz, wiedziała, że jest to jedyna okazja żeby powiedzieć
Zbyszkowi całą prawdę przed Mistrzostwami Europy. Właśnie czekała ich kolejna
długa rozłąka spowodowana europejską imprezą. Możliwe, że podczas tak długiego
okresu niewidzenia się wyrzuty sumienia by znikły i ich związek trwałby dalej,
ale Diana wiedziała, że jest to kompletnie nie możliwe. Ona nigdy sobie nie
wybaczy, że nie postanowiła z nim wtedy porozmawiać, że nie uwierzyła w zmianę
jego zachowania. Nie zauważyła kiedy po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Diana! – do pokoju jak strzała wszedł
Zbyszek i widząc stan w jakim znajduje się jego dziewczyna natychmiast znalazł
się przy niej.
Kobieta rozpłakała się na dobre.
Wiedziała, że nie może go tak oszukiwać. Nie może go zwodzić, okłamywać.
Musiała powiedzieć mu prawdę.
- Co się stało? Myszko, powiedz mi w
końcu – poprosił Zbyszek i mocniej przytulił do siebie rudowłosą, a ta
natychmiast wstała.
- Zbyszek ja muszę ci coś powiedzieć –
zaczęła niepewnie i spojrzała na swoje ręce z wielkim obrzydzeniem, a jej
ciałem wstrząsnął dreszcz.
- Co takiego? Co się dzieje?
- Usłyszałam jedną z twoich rozmów…
- I tym się przejmujesz? Dianka, już
naprawdę nie masz sobie czym głowy zawracać i co z tego, że ją usłyszałaś? –
zapytał z lekkim uśmiechem.
- To było wtedy kiedy dzwoniła do
ciebie twoja mama i mówiła o Bobiku… Ja myślałam, że ty masz kogoś Warszawie
zwłaszcza po słowach, że nie powstrzymam cię przed przyjazdem do stolicy…
Myślałam, że mnie zdradzasz, okłamujesz… Wracając do pokoju zauważył mnie
Michał i odprowadził, a potem sama nie wiem co się stało, ale… - widziała, że
jego twarz zmienia wyraz ze szczęśliwej do wściekłej, ale mówiła dalej. –
Przespałam się z nim.
Siatkarz momentalnie wstał i znalazł
się przy niej. Jego zielone tęczówki przybrały ciemny odcień, a na dodatek
nagromadziły się w nich łzy. Zraniła go. Miała tego świadomość, ale nie mogła
dłużej tak tego przed nim ukrywać. To zniszczyłoby ją od środka. A przecież
Zbyszek był dla niej idealny. Troszczył się o nią. Planował ich wspólną
przyszłość. Uwzględniał ją w swoich planach. A ona? A ona tak po prostu
zdradziła go. Patrzył na nią i nie wierzył. Nie wierzył w żadne z jej słów, ale
jej postawa pokazywały, że mówiła prawdę.
- Co zrobiłaś? – zapytał przez
zaciśnięte zęby, a dłonie zacisnął w pięść.
- Zdradziłam cię. Przepraszam Zbyszek,
ja nie wiem co mnie popchnęło w tym kierunku – nie wspomniała słowem, że przez
chwilę chciała wyrzucić Michała za drzwi, ale mężczyzna spokojnie omotał ją
ponownie. Nie chciała ranić go jeszcze mocniej. Złapała go za ramię, ale on
tylko odtrącił jej rękę i spojrzał z nienawiścią.
- Jak mogłaś? No jak? Pytam się no jak?
– odpowiedziało mu milczenie, które jeszcze bardziej doprowadziło go do szału,
a wyżył się na ścianie tuż przy głowie rudowłosej. – Odpowiadaj do jasnej
cholery.
- Zbyszek ja…
- Co ty? Zrobiłaś ze mnie rogacza –
złapał ją za ramiona i potrząsną. – I to jeszcze z moim najlepszym przyjacielem!
– ostatnie słowa wykrzyczał na cały hotel.
- Co tu się dzieje?! – teraz do pokoju
wpadł Kuba Jarosz, który przechodził obok.
Momentalnie odciągnął Bartmana od
swojej siostry.
- Zbyszek odbiło ci? Jak ty się
zachowujesz? – spytał kolegę z drużyny.
- Niech ci ta twoja siostra powie!
Jesteś nikim. Zachowałaś się jak pierwsza lepsza!
- Bartman wyjdź stąd! I nie ważne co
zrobiła moja siostra ty nie masz prawa jej tak nazywać! – krzyknął Jarosz i
wyrzucił Zbyszka z pokoju.
Następnie spojrzał na Dianę i spytał:
- Coś ty zrobiła?
TYMCZASEM
George Michael -
Feeling Good
Michał razem z Elizą i Mikołajem
siedzieli na tyłach autokaru, który miał ich zawieść do Katowic na IX Memoriał
Huberta Jerzego Wagnera. Bąkiewicz od razu wpadł na pomysł, żeby chociaż na
jeden weekend zabrać Mikołaja z ośrodka. Chłopczyk od razu przyjął pomysł z
entuzjazmem, Eliza z kolei nie była pewna czy jest to dobry pomysł, a lekarz
uznał, że nie ma przeciwwskazań, żeby chłopczyk opuścił klinikę jeśli tylko
będzie regularnie przyjmował leki. Największy problem był jednak z przekonaniem
trenera żeńskiej reprezentacji na zwolnienie Eliz na weekend. Jednak mimo przeszkód
udało się przekonać Alozjego Świderka do słuszności tego pomysłu i w końcu
zgodził się na wyjazd swojej podopiecznej. I tym sposobem o to Michał, Eliza i
Mikołaj siedzieli na tyłach autokaru i byli zabawiani przez całą resztę męskiej
drużyny. No prawie przez całą, ponieważ Zbyszek Bartman gdy tylko wsiadł do
autokaru od razu usiadł na początku i nie chciał z nikim rozmawiać.
- Wujku, wujku, a mogę pograć na twoim
telefonie? – spytał chłopczyk Michała i uśmiechną się uroczo.
- Nie, Mikołaj nie wolno – upomniała
chłopczyka matka, która trzymała go za drobna rączkę.
- Eliza daj spokój. Przecież nie
zepsuje mi telefonu, a jak coś to tylko rzecz. Proszę kolego. Graj do samych
Katowic – powiedział mężczyzna i uśmiechnął się do syna swojej ukochanej.
Eliza siedziała między Michałem, a
Mikołajem. Nie mogła nadziwić się jak między tą dwójką narodziła się nić
porozumienia. Mały wręcz ubóstwiał siatkarza. Potrafił godzinami słuchać jego
opowieści, a potem śnił o nich nocami. Wszystko wydawało się toczyć w miarę
normalnie. Blondynka bardzo potrzebowała tego wsparcia w walce o życie swojego
jedynego dziecka. Teraz kiedy miała przy sobie Michała wszystko wydało się
łatwiejsze, ale najgorsze miało dopiero nadejść.
Po kilku godzinach drogi dojechali do
Katowic. Rozlokowani po pokojach ten wieczór mieli wolny. Dopiero od następnego
dnia siatkarze mieli poranny trening. Eliza w tym czasie zaplanowała wiele
atrakcji dla swojego synka. Mieli zwiedzić miasto, pójść do parku, na plac
zabaw. Miał przez te kilka dni nie myśleć o swojej chorobie.
- Mamo no chodź już. Mieliśmy się
przejść po hotelu – chłopiec z niecierpliwością poganiał swoją mamę.
- No już kochanie idziemy.
- Wujek Michał czeka za drzwiami –
powiedział Mikołaj kiedy wyjrzał przez niewielką szparę w drzwiach i zauważył
przed nimi siatkarza.
- No idę, idę. Ale ty niecierpliwy jesteś – rzekła blondynka i potargała burzę
loków swojego synka.
Wyszli z pokoju i razem z brunetem
poszli na krótki spacer po hotelu. Ze względu na zimny wieczór zrezygnowali z
wyjścia na dwór. Nie chcieli aby chłopak się przeziębił i tak miał już dość
ciężkie życie, więc należało unikać wszelkich niebezpieczeństw związanych z
innymi chorobami. Bąkiewicz wziął dziecko na barana i tak spacerowali. Co jakiś
czas mijali zawodników Rosji, Czech czy Włoch, którzy w tym roku gościli na
Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Siatkarz i jego partnerka wymieniali z nimi
grzecznościowe uwagi lub wspominali jakieś śmieszne wydarzenia, a Mikołaj z
każdym przybijał piątkę i cieszył się, że w końcu ci panowie nie patrzą na
niego z góry. Ani Eliza, ani Michał nie wiedzieli, że w reprezentacji Włoch gra
ojciec chłopca. Nie przyjrzeli się dokładniej składom zespołów dlatego gdy
niebieskie oczy kobiety ujrzały go na hotelowym korytarzu nie mogły w to
uwierzyć. Przez tyle lat go nie widziała, że teraz jej serce biło dwa razy
szybciej, a ręce zaczęły się pocić.
- Michał wiesz Mikołaj musi już iść
spać. Zaprowadź go do pokoju, ja wejdę do pubu po wodę, dobrze? – spytała i
delikatnie wskazała na postać Lorenzo.
- Jasne – mężczyzna w mig zrozumiał o
co chodzi i zaczął zajmować Mikołaja czymś innym żeby w drodze powrotnej
chłopiec nie zadawał dziwnych pytań.
Blondynka nie musiała długo czekać.
Ojciec jej dziecka niemal natychmiast zjawił się przy niej. Patrzyła w jego
tęczówki, które kiedyś tak bardzo kochała i kompletnie nie wiedziała co robić.
W jej duszy toczyła się walka. Serce walczyło zaciekle z rozumiem i rozsądkiem.
Wszystko nagle zmieniło swój bieg i zdawało się wystawić jej uczucia na ciężką
próbę. Nie wiedziała jak sobie z nią poradzi, ale nie zamierzała się poddawać i
znowu chować głowy w piasek.
- Co ty tu robisz? – spytała dziewczyna
nie siląc się nawet na przyjemny ton głosu. Wiedziała, że musi być twarda.
- Ja? Przyjechałem z kadrą na Memoriał.
To ciebie powinienem spytać co ty tu robisz i to na dodatek z tym całym
Polakiem.
- Towarzyszę mu jeśli nie widzisz.
- I zamierzasz go do siebie przekonać
przez dziecko? – zaśmiał się jej w twarz.
- Co?
- Sprzedajesz mu chorobę Mikołaja żeby
ci współczuł i nie zostawił? No patrz tego to ja nie słyszałem jeszcze, ale
bardzo ciekawe – powiedział mężczyzna.
- Jesteś żałosny.
- Tak? A właśnie dobrze, że cię widzę.
Chcę zacząć widywać się z Mikołajem…
W jednej chwili świat przybrał odcień
szarości i czerni.
No nie powiem, ale jestem pełna podziwu dla Diany za to, że zdobyła się na powiedzenie Zbyszkowi prawdy. Sama nie wiem czy odważyłabym się na taki krok, ale jedno jest pewne, że też ciężko byłoby żyć mi z czymś takim. Zbyszek zareagował tak jak zareagował, jestem skłonna go usprawiedliwić. Boję się, że oni sobie nie poradzą z tym co jest między nimi i już nie będzie dobrze...;(
OdpowiedzUsuńU Elizy i Michała jest dobrze, ale ten cały Włoch zaczyna się wtrącać tam gdzie go nie chcą. Nie wiem jak on w ogóle może tak mówić, że Eliza łapie Michała na chorobę Mikołaja. Jakoś nigdy nie przepadałam za Włochami i chyba zdania nie zmienię...
Pozdrawiam ;***
Ja wiem, skoro ją kochał i widział wcześniej jej cierpienie, to nie mógł być aż tak ostry... Żal za grzechy.. Diana popełniła wtedy błąd, a Kubiak wykorzystał okazję.
OdpowiedzUsuńEch Zbyszku, Zbyszku. Może to on ochłonie po tej rozłące? Chyba w Kubie nadzieja.
Bąku się wczuwa w rolę dobrego ojca :D czyż nie urocza z nich rodzinka? ;)
Taaa. teraz się zachciało Lorenzo widywać, aha aha, wcześnie. Zatruwacz życia..
Pozdrawiam
Och, wiedziałam, że ten cały " ojciec " Mikołaja się zjawi. Tylko nie rozumiem po co, to bez sensu.. Widać,jak zobaczył, że Diana z jej synkiem są szczęśliwi przy Michale,to chce jej to odebrać... A jednak się przespali.. Jej,normalnie Kubiak ma teraz dużą krechę. Wiedziałam, no, po prostu wiedziałam, że wykorzysta pierwszą lepszą sytuację.
OdpowiedzUsuńNo na miejscu Zibiego też bym się wkurzyła... Ciekawe co na to Jarosz... No i cóż... Czekam :D
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną najbardziej poszkodowany wydaje się być Zbyszek bo nie dość, ze stracił narzeczoną to jeszcze dwóch najlepszych przyjaciół. Przykre:(
OdpowiedzUsuńTen cały Lorenzo coś knuje???
Osz kurczę, no to się porobiło. Zbyszka rozumiem w stu procentach. I nie mam najmniejszego zamiaru usprawiedliwiać Diany, a tym bardziej Michała.
OdpowiedzUsuńCo do Elizy, mam nadzieje, że Lorenzo nie namiesza jej w głowie swoimi słowami.
Pozdrawiam ;*
Ten cały Lorenzo ma chyba coś nie tak ze swoim szarymi komórkami ,z jednej strony oskarża Elizę o to że chce wzbudzić poprzez Mikołaja w Michale litość, a z drugiej sam ma zamiar zbudować jakaś więź z synem, dziwny człowiek, osobiście po tym jak ją i Mikołaja potraktował w życiu bym się na to nie zgodziła, co do Diany i Zbyszka, jestem zdania że ta zdradza i tak wyszła by na jaw, jeżeli nie z ust Jarosz to Kubiaka i na pewno nie był by tak delikatny i kiedyś by po prostu powiedział o tym Zbyszkowi, co innego gdyby to był jakiś obcy człowiek, nie wiem nawet jak w takich chwilach mógł czuć się Zbyszek, bo nie dość że go zdradziła, bo usłyszała strzępek rozmowy brzmiącej może i dwuznacznie ale to przecież jeszcze o niczym nie świadczyło to zdradziła go z przyjacielem, choć pod tej zdradzie raczej Kubiak już nie zasługuje na to miano. Wcale się nie dziwę Bartmanowi że tak zareagował,
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem kłótnia jest fajnie opisana, nie zawsze muszą „rozbijać się wokół talerze” żeby zbudować odpowiedni klimat.
Po Zbyszku można chyba było się spodziewać takiego wybuchu. W końcu do zbyt spokojnych nie należy, a szczególnie jeśli chodzi o właśnie taką sytuacje. Na pewno miał prawo do nerwów tym bardziej, że Diana zdradziła go z najlepszym przyjacielem. Z drugiej strony natomiast trzeba też zwrócić uwagę na okoliczności i poniekąd tą nieszczęsną rozmowę. Nie chce usprawiedliwiać Diany, bo sama nie jest bez winy ale miała też swoje powody i przynajmniej przez nie Zbyszek nie powinien powiedzieć tego, co powiedział.
OdpowiedzUsuńZ tym Lorenzo jest coś nie tak. Najpierw obraża Elizę z powodu Michała i twierdzi, że bierze go na litość z powodu choroby Mikołaja a później chce się widywać z synem jak gdyby nigdy nic? Mam szczerą nadzieje, że Eliza mu na to nie pozwoli.
Pozdrawiam.
Nie wiem czemu,ale w głowie ciągle miałam,ze Diana i Michał "tylko" się pocałowali! A tu taka bomba na sam początek rozdziału. Sama nie wiem co mam myśleć.. W sumie związek nie może opierać się na kłamstwie,ale czy musiała mu mówić? Widocznie sumienie nie dałoby jej spokoju. Nie dziwie się jego reakcji. Obawiam się,ze on jej nigdy nie wybaczy... Niestety faceci bardziej niż kobiety są pamiętliwi. Cieszy mnie dobry kontakt Mikołaja i Michała. Bąkiewicz to naprawdę idealny facet :) Tylko martwi mnie pojawienie się Lorenzo. Podejrzewam,ze to czego żąda to dopiero początek i jeszcze porządnie namiesza w życiu Elizy. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńChyba dobrze się stało, że Diana powiedziała Zbyszkowi prawdę... chociaż go bardzo zraniła to mam nadzieje, ze on jej wybaczy... hmmm a ojciec Mikołaja to mam tupet... po tyli latach nagle przypomniał sobie o synu? jakos nie chce mi się w to wierzyć... czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*