Diana leżą wygodnie na łóżku ze słuchawkami w uszach muzyką
próbowała zagłuszyć ciągłe krzyki, biegi i huki dochodzące z korytarza.
Niestety, bezskutecznie. Za dworze lało więc cała kadra siatkarzy siedziała w
hotelu wymyślając co rusz nowe zabawy. I tak oto osiemnastu rosłych facetów
bawiło się w ganianego po całym hotelu. Oczywiście nie obyło się bez kłótni,
krzyków, przekleństw czy drobnych urazów. Na samo wspomnienie Możdżonka, który
zdyszany wbiegł do pokoju, który zajmowała z Elizą prosząc aby w razie czego
nie mówiła Zatorskiemu, że tu się zaszył na twarzy rudowłosej pojawił się
serdeczny uśmiech. Wielkie chłopy, a zachowywali się zupełnie jak dzieci.
Dziewczyna przymknęła powieki próbując w całości oddać się muzyce Caseya Jamesa.
Nie mniej jednak gdy powoli zaczynała się wyciszać z tego błogiego stanu
wyrwało ją mocne szarpnięcie za klamkę do jej pokoju. Zdziwiona spojrzała na
próg w którym znajdował się uśmiechnięty Zbyszek. Wyjmując z uszu słuchawki w
wymowny sposób uniosła prawą brew ku górze.
- Jeśli chcesz się zapytać czy żaden z tych kretynów nie schował się przed wami pod moim łóżkiem to cię rozczaruje. – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech – Jestem tu całkowicie sama. Mężczyzn w pokoju brak, a Eliza siedzi u Michała.
- Nie przyszedłem po nich.
- Nie?
- Wstawaj. Weź tylko jakąś ciepłą bluzę i idziemy na dwór.
- Bartman zwariowałeś? – Diana energicznie pokręciła głową – Przecież na zewnątrz leje, gdzie ty chcesz niby iść.
- Na romantyczny spacer we dwoje. – nadal szeroko się uśmiechając brunet wyciągnął za pleców czerwony przedmiot – Mam parasol.
- Zbyszek no proszę cię, powiedz że ty żartujesz. – niechętnie podnosząc się do pozycji siedzącej panna Jarosz spojrzała na swojego chłopaka oczami Kota ze Shreka – Może zostaniemy tutaj? W przytulnym, suchym miejscu, co?
- Nie ma mowy kochanie. – podchodząc bliżej Zbyszek pomógł dziewczynie wstać – Zobaczysz będzie super...
... śmiejąc się głośno Diana mocniej wtuliła się w bok Bartmana. Deszcz, którego tak się obawiała teraz zupełnie jej nie przeszkadzał. Zbyszek obejmując ją prawym ramieniem w lewej dłoni odważnie dzierżył czerwony parasol, który skutecznie ochraniał ich przed kropelkami spadającymi z nieba. Nawet podczas takiej pogody spalskie alejki były niezwykle urzekające, szczególnie gdy spacerowało się nimi w towarzystwie najważniejszego mężczyzny w sercu. Rudowłosa uważnie słuchając jego opowieści nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Niezmiernie cieszyła się, że pomiędzy nimi znowu wszystko zaczyna się układać. Odkąd Bartman przyjechał do Spały na tydzień przed swoimi reprezentacyjnymi kolegami każdego dnia na nowo się poznawali. Przez te siedem dni odrabiali to co stracili po przez długi męczący sezon ligowy i liczne podróże nie tylko po Polsce, ale również po całym świecie. Mocno w siebie wtuleni rozmawiali do późnych godzin nocnych upajając się swoją bliskością, której zawsze im brakowało. Diana nie przejmowała się nawet tym, że w przeciwieństwie do Zbyszka ona musiała przecież każdego dnia stawiać się na treningach i ciężko pracować. Przywykła już do tego, że pracowała na wysokich obrotach i była w stanie odbyć normalną sesję treningową nawet po nieprzespanej nocy u boku Bartmana.
- No dobrze jest miło, romantycznie i mokro a teraz mój drogi powiedz mi po co tak naprawdę mnie tu wyciągnąłeś bo chyba nie po to aby popatrzeć na deszcz z bliska.
- A dlaczego by nie? Fascynujące przeżycie w końcu. – brunet śmiejąc się radośnie musnął swoimi wargami jej odsłonięty policzek
- No tak, takie bajki to ty Kubiakowi możesz wciskać, ale nie mnie. A więc o co tak naprawdę chodzi?
Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na jego twarzy zniknął powodując tym samym, że serce dziewczyny zabiło dwa razy szybciej.
- Dianka musimy porozmawiać. – ton głosu w jakim to powiedział wywołał na całym ciele rudowłosej nieprzyjemny dreszcz
- O czym takim? – pod przykrywką delikatnego uśmiechu Jarosz chciała ukryć lęk przed tym co obawiała się usłyszeć
A co jeśli Zbyszek wszystko sobie przemyślał i stwierdził, że ich związek nie ma żadnej przyszłości? Co jeśli chciał to zakończyć tu i teraz?
Porzucona na środku spalskiej alejki po czas ulewy? Tylko nie to, ani się waż Barman!
- Wiesz przez ten tydzień kiedy byłem w Warszawie miałem strasznie dużo czasu, aby poukładać sobie jakoś wszystkie sprawy. Podjąłem pewną decyzję i chciałbym abyś ją zrozumiała.
A jednak. Czyli najczarniejszy ze scenariuszy właśnie się sprawdzał. Zbyszek postanowił uwolnić ich od tej ‘niewygodnej sytuacji’ w jakiej znalazł się ich związek.
- A co to takiego? – nawet nie siliła się na uśmiech, mocniej zaciskając pięści starała się zapanować na kropelkami łez, które zdążyły już nagromadzić się pod jej powiekami
- Dostałem propozycję z Jastrzębskiego. Przeprowadzam się do Jastrzębia-Zdrój.
Z wrażenia dziewczyna, aż stanęła w miejscu. Przenosząc swój wzrok na bruneta nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. Przecież jeszcze nie tak dawno chłopak powtarzał, że nie zamierza zmieniać klubu. Warszawska Politechnika była dla niego odpowiednia, ponad to nie musiał martwić się ani o mieszkanie, ani o podstawową kwestię komunikacji. W Jastrzębiu zmuszony byłby zacząć wszystko od nowa.
- Co? Dlaczego? Przecież w Warszawie miałeś wszystko. – kręcąc energicznie głową Diana starała się to wszystko jakoś zrozumieć – Dolecka znowu coś odstawiła?
- Kochanie. – składając parasolkę, żeby mu nie przeszkadzała Zbyszek cofnął się kilka kroków do dziewczyny – Jastrzębie miało jeden niepodważalny argument, żebym to właśnie ich wybrał.
- Tak, jaki? – deszcz lejący się z nieba sprawił, ze dosłownie w kilka sekund ich ubrania zostały doszczętnie przemoknięte, jednak im w tym momencie to nie przeszkadzało
- Ze wszystkich ofert jakie dostałem to właśnie Jastrzębie było najbliżej Muszyny – siatkarz uśmiechnął się promiennie obejmując swoimi ramionami dziewczynę – Będzie dzieliło nas aż 98 kilometrów mniej niż było z Warszawy do Muszyny, a to jakoś zawsze ułatwi nam częstszy kontakt.
Diana spoglądając w zielone tęczówki Zbyszka poczuła jak ogromna fala miłości do tego oto mężczyzny wypełnia każdy milimetr jej ciała hektolitrami wlewając się do serca. Ona podejrzewała go oto, że chcę zakończyć ten związek a on tymczasem zmieniał klub tylko i wyłącznie dla niej. No i jak go tu nie kochać.
- Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
- Czy ja to rozumiem? – śmiejąc się radośnie ruda objęła swoimi dłońmi szyje bruneta – Zbyszek ja ciebie kocham, wiesz? I nikt i nic tego nie zmieni. Nigdy.
Z zachłannością wbiła się swoimi wargami w jego usta. Nie obchodziło ją to, ze była cała mokra od deszczu, że włosy miała w koszmarnym stanie, a delikatny makijaż powoli zaczynał spływać jej po policzkach. Liczyło się tylko to, że on był przy niej, obejmował swoimi silnymi ramionami jej wątłe ciało i szeptał do ucha dwa najpiękniejsze słowa, które kiedykolwiek słyszą
- Kocham cię...
- Jeśli chcesz się zapytać czy żaden z tych kretynów nie schował się przed wami pod moim łóżkiem to cię rozczaruje. – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech – Jestem tu całkowicie sama. Mężczyzn w pokoju brak, a Eliza siedzi u Michała.
- Nie przyszedłem po nich.
- Nie?
- Wstawaj. Weź tylko jakąś ciepłą bluzę i idziemy na dwór.
- Bartman zwariowałeś? – Diana energicznie pokręciła głową – Przecież na zewnątrz leje, gdzie ty chcesz niby iść.
- Na romantyczny spacer we dwoje. – nadal szeroko się uśmiechając brunet wyciągnął za pleców czerwony przedmiot – Mam parasol.
- Zbyszek no proszę cię, powiedz że ty żartujesz. – niechętnie podnosząc się do pozycji siedzącej panna Jarosz spojrzała na swojego chłopaka oczami Kota ze Shreka – Może zostaniemy tutaj? W przytulnym, suchym miejscu, co?
- Nie ma mowy kochanie. – podchodząc bliżej Zbyszek pomógł dziewczynie wstać – Zobaczysz będzie super...
... śmiejąc się głośno Diana mocniej wtuliła się w bok Bartmana. Deszcz, którego tak się obawiała teraz zupełnie jej nie przeszkadzał. Zbyszek obejmując ją prawym ramieniem w lewej dłoni odważnie dzierżył czerwony parasol, który skutecznie ochraniał ich przed kropelkami spadającymi z nieba. Nawet podczas takiej pogody spalskie alejki były niezwykle urzekające, szczególnie gdy spacerowało się nimi w towarzystwie najważniejszego mężczyzny w sercu. Rudowłosa uważnie słuchając jego opowieści nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Niezmiernie cieszyła się, że pomiędzy nimi znowu wszystko zaczyna się układać. Odkąd Bartman przyjechał do Spały na tydzień przed swoimi reprezentacyjnymi kolegami każdego dnia na nowo się poznawali. Przez te siedem dni odrabiali to co stracili po przez długi męczący sezon ligowy i liczne podróże nie tylko po Polsce, ale również po całym świecie. Mocno w siebie wtuleni rozmawiali do późnych godzin nocnych upajając się swoją bliskością, której zawsze im brakowało. Diana nie przejmowała się nawet tym, że w przeciwieństwie do Zbyszka ona musiała przecież każdego dnia stawiać się na treningach i ciężko pracować. Przywykła już do tego, że pracowała na wysokich obrotach i była w stanie odbyć normalną sesję treningową nawet po nieprzespanej nocy u boku Bartmana.
- No dobrze jest miło, romantycznie i mokro a teraz mój drogi powiedz mi po co tak naprawdę mnie tu wyciągnąłeś bo chyba nie po to aby popatrzeć na deszcz z bliska.
- A dlaczego by nie? Fascynujące przeżycie w końcu. – brunet śmiejąc się radośnie musnął swoimi wargami jej odsłonięty policzek
- No tak, takie bajki to ty Kubiakowi możesz wciskać, ale nie mnie. A więc o co tak naprawdę chodzi?
Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na jego twarzy zniknął powodując tym samym, że serce dziewczyny zabiło dwa razy szybciej.
- Dianka musimy porozmawiać. – ton głosu w jakim to powiedział wywołał na całym ciele rudowłosej nieprzyjemny dreszcz
- O czym takim? – pod przykrywką delikatnego uśmiechu Jarosz chciała ukryć lęk przed tym co obawiała się usłyszeć
A co jeśli Zbyszek wszystko sobie przemyślał i stwierdził, że ich związek nie ma żadnej przyszłości? Co jeśli chciał to zakończyć tu i teraz?
Porzucona na środku spalskiej alejki po czas ulewy? Tylko nie to, ani się waż Barman!
- Wiesz przez ten tydzień kiedy byłem w Warszawie miałem strasznie dużo czasu, aby poukładać sobie jakoś wszystkie sprawy. Podjąłem pewną decyzję i chciałbym abyś ją zrozumiała.
A jednak. Czyli najczarniejszy ze scenariuszy właśnie się sprawdzał. Zbyszek postanowił uwolnić ich od tej ‘niewygodnej sytuacji’ w jakiej znalazł się ich związek.
- A co to takiego? – nawet nie siliła się na uśmiech, mocniej zaciskając pięści starała się zapanować na kropelkami łez, które zdążyły już nagromadzić się pod jej powiekami
- Dostałem propozycję z Jastrzębskiego. Przeprowadzam się do Jastrzębia-Zdrój.
Z wrażenia dziewczyna, aż stanęła w miejscu. Przenosząc swój wzrok na bruneta nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. Przecież jeszcze nie tak dawno chłopak powtarzał, że nie zamierza zmieniać klubu. Warszawska Politechnika była dla niego odpowiednia, ponad to nie musiał martwić się ani o mieszkanie, ani o podstawową kwestię komunikacji. W Jastrzębiu zmuszony byłby zacząć wszystko od nowa.
- Co? Dlaczego? Przecież w Warszawie miałeś wszystko. – kręcąc energicznie głową Diana starała się to wszystko jakoś zrozumieć – Dolecka znowu coś odstawiła?
- Kochanie. – składając parasolkę, żeby mu nie przeszkadzała Zbyszek cofnął się kilka kroków do dziewczyny – Jastrzębie miało jeden niepodważalny argument, żebym to właśnie ich wybrał.
- Tak, jaki? – deszcz lejący się z nieba sprawił, ze dosłownie w kilka sekund ich ubrania zostały doszczętnie przemoknięte, jednak im w tym momencie to nie przeszkadzało
- Ze wszystkich ofert jakie dostałem to właśnie Jastrzębie było najbliżej Muszyny – siatkarz uśmiechnął się promiennie obejmując swoimi ramionami dziewczynę – Będzie dzieliło nas aż 98 kilometrów mniej niż było z Warszawy do Muszyny, a to jakoś zawsze ułatwi nam częstszy kontakt.
Diana spoglądając w zielone tęczówki Zbyszka poczuła jak ogromna fala miłości do tego oto mężczyzny wypełnia każdy milimetr jej ciała hektolitrami wlewając się do serca. Ona podejrzewała go oto, że chcę zakończyć ten związek a on tymczasem zmieniał klub tylko i wyłącznie dla niej. No i jak go tu nie kochać.
- Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
- Czy ja to rozumiem? – śmiejąc się radośnie ruda objęła swoimi dłońmi szyje bruneta – Zbyszek ja ciebie kocham, wiesz? I nikt i nic tego nie zmieni. Nigdy.
Z zachłannością wbiła się swoimi wargami w jego usta. Nie obchodziło ją to, ze była cała mokra od deszczu, że włosy miała w koszmarnym stanie, a delikatny makijaż powoli zaczynał spływać jej po policzkach. Liczyło się tylko to, że on był przy niej, obejmował swoimi silnymi ramionami jej wątłe ciało i szeptał do ucha dwa najpiękniejsze słowa, które kiedykolwiek słyszą
- Kocham cię...
TYMCZASEM
Sięgając do paczki po kolejną żelkę Akuku Eliza zaśmiała się radośnie. Siedząc po turecku na łóżku Michała słuchała tego co mówił, a jej błękitne tęczówki nawet na chwilę nie przestały go obserwować. Obcisła, biała bokserka jaką miała na sobie idealnie podkreślała jej szczupłą talię, a krótkie spodenki ukazywały długie nogi. Michał nie mógł oderwać od niej wzroku. Pragnął jej każdym milimetrem swojego ciała i duszy. Sam nie wiedział, że kiedykolwiek coś takie powie, ale skracając swój urlop o tydzień i przyjeżdżając na ten czas do Spały podjął zapewne najlepszą decyzję w swoim życiu. Te siedem dni było wyjątkowe. Michał nigdy nie zapomniał tego uczucia, gdy tylko blondynka znajdowała się w jego towarzystwie, a teraz na nowo je odczuł. Te wszystkie akrobacje motyli, szybsze bicie serca, nierówny oddech, smak jej malinowych warg na swoich, zapach ulubionych perfum, miękkość jej włosów. Ich powtórna znajomość nie miała jednak przebiegu podobnego do tej sprzed kilku lat, nie wylądowali w łóżku po siedemdziesięciu dwóch godzinach po spotkaniu, co nie oznaczało, że Michał nie powziął żadnych kroków by tak się właśnie stało. Naprawdę starał się zrobić odpowiednią atmosferę, romantyczny nastrój sprzyjający chwilom namiętnego uniesienia, nie niej jednak kiedy tylko posuwał się o krok dalej speszona dziewczyna kończyła to w najmniej odpowiednim momencie. I bądź tu człowieku romantyczny.
- Dobre te żelki, muszę ci powiedzieć. – Eliza uśmiechnęła się szeroko w stronę siatkarza – Masz tego więcej?
- Całą szafkę. Ale to nie tylko ja, u nas każdy chomikuje tylko się nikt do tego nie przyzna. Myślisz, że ja nie słyszę jak w nocy Możdżi konsumuje swoje Pawełki czy Marsy? Tylko papierki szeleszczą. – śmiejąc się radośnie Bąkiewicz oparł się ręką o łóżko – Ej to był masz już ostatni czerwony żelek. To mój ulubiony.
- Przykro mi Michaś, ale ja też za nimi przepadam. – odwzajemniając gest blondynka szybko włożyła sobie do ust tą małą słodycz
- O ty jaka!
Brunet odkładając na szafkę nocną resztę paczki nachylił się nad Elizą. Ta opierając się wygodnie o poduszki spojrzała na niego znacząco.
Jest piękna.
Nie mógł się powstrzymać. Jej malinowe wargi kusiły się, a ciało aż prosiło o subtelny dotyk. Niepewnie złączył ich usta w długim namiętnym pocałunku. Z początku zdziwiona dziewczyna po kilku sekundach odwzajemniła gest. Z początku niewinny pocałunek przeradzał się w pełen rozkoszy, namiętności i pragnienia. Dłonie bruneta delikatnie zaczęły błądzić po ciele blondynki dostając się pod jej bokserkę. Nie odtrąciła, go wręcz przeciwnie przybliżając się do niego zaczęła rozpinać kolejne guziki koszulki, którą miał na sobie. Tak długo na to czekał. Ich ciała pragnęły siebie nawzajem, a ręce na nowo odkrywały fakturę sprzed lat. Ściągając z Elizy bokserkę oczom Bąkiewicza ukazały się duże, jędrne piersi ‘zamknięte’ w białym, koronkowym staniku.
- Jesteś taka piękna. – jego pocałunku schodziły coraz niżej, od ust przez szyję po dekolt
- Michał, a Marcin? – wyszeptała blondynka przypominając sobie o Możdżonku z którym przecież brunet dzielił pokój, on w każdej chwili mógł tu wyjść
- Zamknąłem drzwi na kluczyk. Nikt nie będzie nam przeszkadzał – nie przestając obsypywać pocałunkami jej płaskiego brzucha ręce siatkarz zeszły niżej rozwiązując sznureczek przy spodenkach i kiedy już miał jej z niej zsunąć usłyszał głośne pukanie do drzwi
- Michał, otwórz wiem, ze tam jesteś. Widziałem jak wcześniej wchodziłeś do pokoju. Chcę wziąć telefon, leży na szafce. – po drugiej stronie oboje usłyszeli donośny głos wcześniej wymienionego Marcina.
- Odejdź stąd! – nie przerywając wcześniejszego zajęcia przyjmujący powoli centymetr po centymetrze zsuwał z nóg Elizy kawałek materiału
- Obiecałem Hani, ze do niej zadzwonię.
- To zrobisz to później. No idź żesz stąd.
Smukłe palce dziewczyny błądziły po wyrzeźbionym torsie mężczyzny sprawiając tym samym, że z każdą mijającą sekundą pragnął jej jeszcze mocniej.
- Bąkiewicz albo otworzysz mi te drzwi, albo pójdę po do recepcji i poproszę o klucz. Chcę tylko telefon!
- Zabiję go! Po prostu go zabiję! – odrywając się od pocałunków Michał podszedł do szafki Możdżonka i zgarnął z jej blatu telefon
W rekordowym tempie przemierzając odcinek z jednego końca pokoju w drugi delikatnie uchylił drzwi, tak aby środkowy reprezentacji Polski nie mógł zobaczyć jakie sceny przed chwilą rozgrywały się w pokoju, który bądź co bądź należał również do niego.
- Masz! I nie wracaj dopóki do ciebie nie zadzwonię!
Marcin już chciał coś powiedzieć, jednak nie zdążył bo Michał zamknął mu drzwi przed nosem. Przekręcając kluczyk odwrócił się w stronę swojego łóżka i od razu dostał kawałkiem materiału rzuconym przez Elizę – jej stanik spoczywał w jego dłoniach, a blondynka zasłaniając jedną ręką swoje piersi skinieniem palca drugiej przywołała go do siebie. Nic więcej nie musiała mówić. W kilka sekund później ubranie Bąkiewicza leżało już na podłodze a on sam pozbywał się niepotrzebnych części jej ubioru...
Sięgając do paczki po kolejną żelkę Akuku Eliza zaśmiała się radośnie. Siedząc po turecku na łóżku Michała słuchała tego co mówił, a jej błękitne tęczówki nawet na chwilę nie przestały go obserwować. Obcisła, biała bokserka jaką miała na sobie idealnie podkreślała jej szczupłą talię, a krótkie spodenki ukazywały długie nogi. Michał nie mógł oderwać od niej wzroku. Pragnął jej każdym milimetrem swojego ciała i duszy. Sam nie wiedział, że kiedykolwiek coś takie powie, ale skracając swój urlop o tydzień i przyjeżdżając na ten czas do Spały podjął zapewne najlepszą decyzję w swoim życiu. Te siedem dni było wyjątkowe. Michał nigdy nie zapomniał tego uczucia, gdy tylko blondynka znajdowała się w jego towarzystwie, a teraz na nowo je odczuł. Te wszystkie akrobacje motyli, szybsze bicie serca, nierówny oddech, smak jej malinowych warg na swoich, zapach ulubionych perfum, miękkość jej włosów. Ich powtórna znajomość nie miała jednak przebiegu podobnego do tej sprzed kilku lat, nie wylądowali w łóżku po siedemdziesięciu dwóch godzinach po spotkaniu, co nie oznaczało, że Michał nie powziął żadnych kroków by tak się właśnie stało. Naprawdę starał się zrobić odpowiednią atmosferę, romantyczny nastrój sprzyjający chwilom namiętnego uniesienia, nie niej jednak kiedy tylko posuwał się o krok dalej speszona dziewczyna kończyła to w najmniej odpowiednim momencie. I bądź tu człowieku romantyczny.
- Dobre te żelki, muszę ci powiedzieć. – Eliza uśmiechnęła się szeroko w stronę siatkarza – Masz tego więcej?
- Całą szafkę. Ale to nie tylko ja, u nas każdy chomikuje tylko się nikt do tego nie przyzna. Myślisz, że ja nie słyszę jak w nocy Możdżi konsumuje swoje Pawełki czy Marsy? Tylko papierki szeleszczą. – śmiejąc się radośnie Bąkiewicz oparł się ręką o łóżko – Ej to był masz już ostatni czerwony żelek. To mój ulubiony.
- Przykro mi Michaś, ale ja też za nimi przepadam. – odwzajemniając gest blondynka szybko włożyła sobie do ust tą małą słodycz
- O ty jaka!
Brunet odkładając na szafkę nocną resztę paczki nachylił się nad Elizą. Ta opierając się wygodnie o poduszki spojrzała na niego znacząco.
Jest piękna.
Nie mógł się powstrzymać. Jej malinowe wargi kusiły się, a ciało aż prosiło o subtelny dotyk. Niepewnie złączył ich usta w długim namiętnym pocałunku. Z początku zdziwiona dziewczyna po kilku sekundach odwzajemniła gest. Z początku niewinny pocałunek przeradzał się w pełen rozkoszy, namiętności i pragnienia. Dłonie bruneta delikatnie zaczęły błądzić po ciele blondynki dostając się pod jej bokserkę. Nie odtrąciła, go wręcz przeciwnie przybliżając się do niego zaczęła rozpinać kolejne guziki koszulki, którą miał na sobie. Tak długo na to czekał. Ich ciała pragnęły siebie nawzajem, a ręce na nowo odkrywały fakturę sprzed lat. Ściągając z Elizy bokserkę oczom Bąkiewicza ukazały się duże, jędrne piersi ‘zamknięte’ w białym, koronkowym staniku.
- Jesteś taka piękna. – jego pocałunku schodziły coraz niżej, od ust przez szyję po dekolt
- Michał, a Marcin? – wyszeptała blondynka przypominając sobie o Możdżonku z którym przecież brunet dzielił pokój, on w każdej chwili mógł tu wyjść
- Zamknąłem drzwi na kluczyk. Nikt nie będzie nam przeszkadzał – nie przestając obsypywać pocałunkami jej płaskiego brzucha ręce siatkarz zeszły niżej rozwiązując sznureczek przy spodenkach i kiedy już miał jej z niej zsunąć usłyszał głośne pukanie do drzwi
- Michał, otwórz wiem, ze tam jesteś. Widziałem jak wcześniej wchodziłeś do pokoju. Chcę wziąć telefon, leży na szafce. – po drugiej stronie oboje usłyszeli donośny głos wcześniej wymienionego Marcina.
- Odejdź stąd! – nie przerywając wcześniejszego zajęcia przyjmujący powoli centymetr po centymetrze zsuwał z nóg Elizy kawałek materiału
- Obiecałem Hani, ze do niej zadzwonię.
- To zrobisz to później. No idź żesz stąd.
Smukłe palce dziewczyny błądziły po wyrzeźbionym torsie mężczyzny sprawiając tym samym, że z każdą mijającą sekundą pragnął jej jeszcze mocniej.
- Bąkiewicz albo otworzysz mi te drzwi, albo pójdę po do recepcji i poproszę o klucz. Chcę tylko telefon!
- Zabiję go! Po prostu go zabiję! – odrywając się od pocałunków Michał podszedł do szafki Możdżonka i zgarnął z jej blatu telefon
W rekordowym tempie przemierzając odcinek z jednego końca pokoju w drugi delikatnie uchylił drzwi, tak aby środkowy reprezentacji Polski nie mógł zobaczyć jakie sceny przed chwilą rozgrywały się w pokoju, który bądź co bądź należał również do niego.
- Masz! I nie wracaj dopóki do ciebie nie zadzwonię!
Marcin już chciał coś powiedzieć, jednak nie zdążył bo Michał zamknął mu drzwi przed nosem. Przekręcając kluczyk odwrócił się w stronę swojego łóżka i od razu dostał kawałkiem materiału rzuconym przez Elizę – jej stanik spoczywał w jego dłoniach, a blondynka zasłaniając jedną ręką swoje piersi skinieniem palca drugiej przywołała go do siebie. Nic więcej nie musiała mówić. W kilka sekund później ubranie Bąkiewicza leżało już na podłodze a on sam pozbywał się niepotrzebnych części jej ubioru...
Nie wiem jak to możliwe, że nie udało mi się dotrzeć do poprzedniej notki i powiem szczerze, że jest mi z tym strasznie głupio. Mam nadzieję, że mi wybaczycie moja kochane panie ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że Diana i Zbyszek nie dali za wygraną i żadne z nich nie upierało się przy swoim. Sami nic nie zdziałają a razem mogą wiele.
Z dobrego założenia też wychodzi Michał, który nie robi nic na siłę. Liczy się ze zdaniem Elizy i za to ma u mnie ogromny plus ;) Boję się co wyniknie z tego, że w życiu blondynki zaczyna się pojawiać ojciec Mikołaja. Czuję, że jego obecność będzie oznaczać dla tej pary kłopoty...
Pozdrawiam ;***
Diane zaskoczyła decyzja Zbyszka, ale także ucieszyła:):) dobrze zrobił przyjmując propozycję Jastrzębskiego Węgla:):) ciekawi mnie kiedy Eliza powie Michałowi o tym, ze ma syna?? czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuń[czar-dni]
Pozdrawiam:*
Wiem, powinnam zacząć od Zbyszka i Diany,ale nie mogę,no! :D Bąkiewicz w takim wydaniu, jest fajnym Bąkiewiczem,o! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Bartman będzie mieć bliżej do Diany,i, że zdecydował się na taki ruch :)
Wszystko jest takie piękne, romantyczne i idealne!!! Cudownie sie to czyta. Szkoda, że sielanka zapewne nie potrwa długo:(
OdpowiedzUsuńAż chce się napisać jak oni dobrze mają w tej Spale, no dobra treningi treningami ale to co się dzieje między nimi, sama bym tam z chęcią zawitała, mnie nie dziwi ze 18 dorosłych facetów bawi się jak dzieci, bardzo łatwo jest mi to sobie wyobrazić dzięki Igłą szyte gdzie przekonuje się że mamy kadrę składającą się z samych zwariowanych siatkarzy, Zbyszek i jego romantyczne spacery, mi to już po głowie chodziła pewna myśl, ale na nią to za wcześnie :P Bardzo, ale to bardzo podobała mi się scena miedzy Elizą a Michałem, jeszcze jak Kuba dobijał się do drzwi, oj biedny Kubulek nasz :) do własnego pokoju nie może się dostać :P
OdpowiedzUsuńWrrr. i po komentarzu.. again...
OdpowiedzUsuńWiecie, że było cudnie i w ogóle no. Zbyszek potrafi być super romantyczny i zaskakujący ;) te kilometry ;)
A Michał biedny był ;p telefon do mamusi pozbawiłby go wieczornej przyjemności ;p
Pozdrawiam
Myślałam że padnę ze śmiechu czytając scenę z Michałem. Jarosz mnie rozwalił. A Zibi? Zibi, to Zibi. Rozczulałby mnie nawet mówiąc o nowej parze skarpetek. Nie moja wina, że tak na mnie działa ;)
OdpowiedzUsuńCałuję ;**
OOO, zapomniałabym, rozdział naprawdę idealny ;D
Ale mną emocje targały w tym rozdziale :D Początkowo myślałam,ze Zbyszek chce poprosić o rękę Dianę,później,ze chce się z nią rozstać,a na końcu już sama nie wiedziałam co mam myśleć :D Okazało się jednak,ze on strasznie zakochany nawet zmienił dola niej klub. Cieszę się,ze im się tak układa. Jednak.. najbardziej podobała mi się scena między Michałem i Elizą! Nie spodziewałam się,ze ona będzie w stanie się posunąć tak daleko. Nie,ze to coś złego,ale wydawało mi się,ze dalej coś ją blokuje,ale jak widać uczucie jest silniejsze :) I bardzo się cieszę :) Nawet Jarski nie był w stanie im przeszkodzić :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńale ze Zbyszka to romantyka;)
OdpowiedzUsuńtaki spacer w deszczu to super sprawa;)
widać że bardzo kocha Dianę i że bardzo mu na niej zależy...
w końcu przenosi się do innego klubu aby być bliżej niej;)
u Michała i Elizy też się dzieje....
odżyły dawne uczucia i namiętności....
oby wszystko było dobrze;)
czekam na nexta
pozdrawiam;**
Ach, odcinek jest znakomity ; ). Ale mnie Zbyszek wystraszył ;D. Bałam się tego co zaraz powie Dianie. Zresztą myślę, że ona była bardziej wystraszona. Fajnie, że Zibi przenosi się do Jastrzębskiego Węgla. Będzie miał bliżej do Muszyny i oboje się będą z Dianą częściej widywać xD ; >. Ooo, w pokoju Michała i Kuby zrobiło się gorąco ;D ;*. Nieźle, Michał i Eliza się ze sobą przespali. Fajnie ; ]. Hah, Jarosz mnie rozwalił, jak jęczał pod tymi drzwiami, że chce swój telefon ;D. Nie chciał sobie pójść dopóki nie odzyskał swojego telefonu ; ). Jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marlena ;*