czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 10 – „Kiedy potrzebuje miłości wyciągam rękę i dotykam miłości. Nigdy nie wiedziałem że to jest aż taka miłość.”


Diana, po relaksującym i odprężającym prysznicu w białej tunice siedziała na łóżku i czytała po raz nie wiedziała już który „P.S. Kocham Cię.”. Ta książka towarzyszyła jej zawsze, a egzemplarz, który zjeździł z nią cały świat wołał o pomstę do nieba. Zazwyczaj sięgała po powieść wtedy, kiedy pokłóciła się ze Zbyszkiem. Nie ważne było to, że pewne fragmenty mogła wyrecytować na pamięć i doskonale znała rozkład przecinków w poszczególnych zdaniach. Od kłótni z brunetem minął tydzień, a ona na treningach wyżywała się na piłce jakby ta była czemukolwiek winna. Diana, próbowała się z nim skontaktować, ale on konsekwentnie odrzucał jej połączenia. Dlatego, rano wysłała mu krótkiego smsa ‘Przepraszam. Tęsknie”. Jednak został on bez odpowiedzi. Zajęta czytaniem nie usłyszała jak ktoś zapukał do drzwi pokoju jej i Elizy. Blondynka, wstała z łóżka i otworzyła drzwi za którymi ujrzał Zbyszka.
- Diana, ktoś do ciebie – powiedziała blondynka i spojrzała niepewnie na rudowłosą.
Szymecka, musiała przyznać, że stan Diany pozostawiał wiele do życzenia. Fakt, że po awanturze z Bartmanem była lepsza na boisku, kończyła więcej piłek i dziewczyny z optymizmem patrzyły na nadchodzące Mistrzostwa Europy. Śmiały się nawet, że kto ma w drużynie Jarosz ten wygrywa mecz. Ona z uśmiechem przyjmowała te komplementy, ale to nie był uśmiech taki jaki gościł podczas sezonu w Muszynie. Uśmiech zniknął z jej oczu.
- Co? –Diana, oderwana od świata książki spojrzała pytającym wzrokiem na Elizę.
- Ktoś do ciebie – powtórzyła cierpliwie.
Zielone tęczówki Diany, spoczęły na postaci stojącej w drzwiach.
- Eliza, czy możesz zostawić nas samych?
- Jasne. Porozmawiajcie sobie. Dobrze wam to zrobi – powiedziała blondynka i zabrała bluzę, a po chwili para została sama.
Atmosfera od razu zgęstniała od nadmiaru sprzecznych emocji, które zostały z nimi w pokoju. Diana, spokojnie odłożyła książkę na etażerkę stojącą przy łóżku. Brunet, usiadł na skraju łóżka dziewczyny, a ona od razu przytuliła się do jego pleców. Nie odtrącił jej jak się spodziewała. Pozwolił napawać się swoja bliskości. Czując jego ciepło na rudowłosą spłyną swego rodzaju strumień dające upragniony spokój.
- Przepraszam. Nie powinnam robić takich scen zazdrości – wyszeptała Diana do ucha mężczyzny.
- Przecież wiesz, że kocham cię do szaleństwa. Ale takiego wybuchy zazdrości to się nawet po tobie nie spodziewałem. Jednak to znaczy, że jestem dla ciebie ważny – powiedział Zbyszek i odwrócił się w stronę Diany, żeby móc widzieć jej twarz.
- Kocham cię i każda kobieta obok ciebie to dla mnie potencjalne zagrożenie.
- Nie musisz czuć się zagrożona. Jednak chciałbym, żebyś w sezonie też czasem przyjechała do mnie. Nawet jeśli miałbym o ciebie drżeć przez całą drogę z Muszyny do Warszawy.
- Będę przyjeżdżać, nawet niespodziewanie. Tylko, że chciałabym byś, przestał niewinnie flirtować z innymi kobietami.
- Dobrze.
Ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Z początku muskali się tylko wargami, żeby z czasem przejść do bardziej zachłannych i namiętnych pieszczot. Bartman, niepewnie wsunął swoją dłoń pod biała tunikę dziewczyny. Czując jego gorącą rękę mimowolnie przytuliła się mocniej do niego. Delikatnie pieścił jej zgrabne ciało, a ją samą przechodziły dreszcze. Podniecenie rosło, a wraz z nim intensywność ich pieszczot. Nie śpieszyli się. Chcieli napawać się chwilą, którą mieli dla siebie. Powoli rozpięła jego granatową koszulę, którą tak uwielbiała i rzuciła ją gdzieś na podłogę. Całowała każdy kawałek jego idealnie wyrzeźbionego przez pracę na siłowni ciała. Słyszała jak jego oddech przyśpiesza. Chciała żeby również on czerpał z tej chwili przyjemność, ale nie było jej to dane. Mężczyzna, zdjął z niej białą tunikę i została ona jedynie w samych figach. Trzymając jej ręce, co skrzętnie umożliwiało każdy jej ruch zaczął ustami pieścić jej piersi. Sutki pod wpływem dotyku ust i języka brunet stwardniały i zrobiły się jeszcze bardziej wrażliwe na każdy jego gest. Zielonooki czuł jak jego kobieta próbowała wyrwać ręce z jego mocnego uścisku, ale uśmiechnął się tylko pod nosem i dalej kontynuował swoją czynność. Rudowłosa zaczynała być w niebie. Zbyszek, doskonale znał każdy najczulszy punkt jej ciała i teraz bez skrupułów to wykorzystywał. W końcu puścił jej ręce, które natychmiast znalazły drogę do spodni siatkarza i z prędkością światła pozbyły się ich. Oddechy stawały się szybsze, atmosfera gęstniała z każdą sekundą, a jęki dziewczyny, - gdy dłoń mężczyzny powędrowała na jej uda, a potem powoli zaczęła kierować się w górę po ich wewnętrznej stronie - stawały się coraz głośniejsze. Byli zatraceni w swoim pożądaniu. Świat dla nich nie istniał, potrzebowali tylko siebie i swoich ciał. W końcu stali się jednością. Ruchy Zbyszka, początkowo były delikatne, aby z każdą kolejną chwilą były szybsze, a po chwili wolniejsze. Doprowadzał ją tym do szaleństwa. W końcu każde z nich osobno przekroczyło bramę raju. Z trudem łapali oddech, ale ani przez chwilę ich dłonie nie przestały błądzić po swoich spoconych i nagich ciałach. Takich chwil jak ta. Zwykłych fizycznych uniesień w ich wspólnym życiu brakowało.
TYMCZASEM
Eliza, spacerowała po spalskich lasach. Znała je dobrze, a kilka lat temu nie miały one przed nią żadnych tajemnic. jednak przez ten czas kiedy nie było jej w Spale z powodu troski o syna wiele rzeczy się zmieniło, a część po prostu z jej pamięci zostało wymazane. Tak to już bywa, że gdy nie przebywamy w danym miejscu przez dobrych kilka lat wiele szczegółów, które kiedyś doskonale znaliśmy czy pamiętaliśmy zostaje usunięte, aby zrobić miejsce dla nowych i bardziej ważnych. Eliza, teraz stopniowo przypominała sobie fakturę, każdej kory drzewa, którego dotykała. Tak, naprawdę blondynka bardzo tęskniła za tym miejscem, za oddaniem się całym swoim sercem drużynie narodowej. Dla każdego sportowca, móc reprezentować swój kraj jest czymś najpiękniejszym i najważniejszym w życiu. To dla możliwości noszenia białej flagi i zaśpiewania kilku wersów hymnu narodowego każdy z nich stara się być najlepszy. Dopiero na drugim miejscu jest klub, a potem nagrody indywidualne. Tak po prostu prezentuje się piramida ważności jeśli chodzi o kategorię ‘sport’. Eliza, po narodzinach syna i wieści o jego chorobie zawsze opuszczała sezon kadrowy. Nikt nie wiedział dlaczego. Wielu kibiców, którzy dostrzegli jej talent myśleli, że po prostu nie było dla niej ważne noszenie narodowych barw, bo przecież nikt nie wiedział jaka jest prawda. Nikt, żaden dziennikarz, żaden kibic nie wiedział, że kobieta robi wszystko, aby spędzić jak najwięcej czasu ze swoim śmiertelnie chorym synkiem, dla którego nie było ratunku. Jego życie, miało być bardzo krótkie, a i tak miała je zakończyć bolesna śmierć. Tylko trenerzy i koleżanki z drużyny wiedzieli jaka jest prawda. Siatkarka, była im wdzięczna za to, że nie rozpowiedzieli tego całemu światu. Chciała oszczędzić Mikołajowi, niemiłych artykułów w plotkarskich gazetach. Nie chciała o nim czytać i o tym z jak ciężką chorobą walczy o każdy dzień swojego życia. Nie chciała też czytać o sobie jako wyrodnej matce, która poświęca się karierze, a za mało czasu spędza ze swoim jedynym dzieckiem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie zależnie jaką decyzję by podjęła i tak ktoś byłby nie zadowolony, a ona byłaby wszystkiemu winna. To ją najbardziej bolało. Na dodatek, teraz powróciły uczucia do Michała, które nigdy nie powinny ponownie znaleźć drogi do jej serca. Jednak los uwielbiał plątać jej życie. Sprawiać, żeby było coraz bardziej zagmatwane i żeby coraz trudniej było je rozplątać. Gdy tylko brunet pojawił się w jej życiu ponownie cały świat zwariował, a ona zaczęła mieć chęć do tego, aby zachowywać się jak na początku ich znajomości kilka lat temu. Jednak wiedziała, że to nie możliwe, że Michał nie zrozumiał by tego z jakim problemem blondynka boryka się na co dzień. Nie znosiłaby kolejnego zranienia przez mężczyznę, którego kochała.
Nie wiedziała kiedy z lasu zawędrowała pod hotel. Mimo to, nie zastanawiała się wiele. Nie było sensu, żeby wracała do pokoju, ponieważ wiedziała, że Diana i Zbyszek mają sobie bardzo wiele rzeczy do wyjaśnienia więc należała im się dłuższa chwila dla siebie. W pewnym momencie rozdzwonił się jej telefon. Wyjęła go z kieszeni spodni i spojrzała na wyświetlacz. Numeru nie znała, ale postanowiła odebrać.
- Halo? – spytała, wpatrując się w dal.
- Czyli jednak nie zmieniłaś numeru – po drugiej stronie usłyszała męski głos, którego nigdy by nie zapomniała.
To był Lorenzo Perazzolo. Ojciec jej Mikołaja. Człowiek, który wyrzekł się własnego dziecka tylko z powodu śmiertelnej choroby. Kobieta, nie wiedziała czego może on od niej chcieć, ale sam fakt, że sobie nagle o niej przypomniał nie wróżył niczego dobrego, bo przecież ona zaczęła sobie układać życie bez niego. Była samotną matką, która radziła sobie całkiem nieźle i nie miała zamiaru tego zmieniać, a na dodatek nie chciała wprowadzać w życie Mikołaja zamieszania. Przecież chłopczyk i tak miał już swoje problemy, a mianowicie to, że cały czas spędzał w różnego typu szpitalach.
- Czego chcesz? – odpowiedziała po włosku.
Nie siliła się nawet na miły ton. Nie miała siły na to.
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Nie? A mój syn?
- Żartujesz sobie? Twój syn? Ty nie masz syna. Wyrzekłeś się go kilka lat temu – odpowiedziała Eliza, nie ukrywając żalu.
- Przestań dramatyzować. Wystraszyłem się. Bałem się, że to może przekreślić wszystkie moje plany. Nie rozumiesz tego?
- Nie, bo jak widać, ja musiała z części swoich zrezygnować – odpowiedziała kobieta, a po jej policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy słabości.
- Nie będę się z tobą kłócił teraz. Chcę spotkać się z synem.
- Nawet nie wiesz jak on ma na imię, ale chcesz się z nim spotkać. Jesteś żałosny.
- Będę na Memorialne Wagnera w Katowicach. Przyjedź  z małym. Spotkam się z nim.
- Chyba śnisz, że tam przyciągnę chore dziecko – powiedziała Eliza i natychmiast się rozłączyła, a po chwili ukryła twarz w dłoniach.
W życiu nie spodziewała się, że Lorenzo będzie miał śmiałość do niej zadzwonić. Nie po tym jak ją potraktował. Nie po tym jak wyrzekł się własnego dziecka. Nie miał do niego żadnych praw. Mikołaj, nie pytał o ojca, a Eliza nie zamierzała mu nic mówić, ponieważ nie chciała sprawić mu przykrości. Bo jak mogło poczuć się małe dziecko, gdyby usłyszało, że ojciec go nie chciał?
Nie usłyszała nawet że ktoś usiadł obok niej. Nie rozpoznała zapachu swoich ulubionych męskich perfum. Stała się nie czuła na jakikolwiek ruch obok niej. Po prostu w jednej chwili cały misternie i  dokładnie budowany świat się zawalił.
- Eliza, co się dzieje? Czemu płaczesz? – dopiero, gdy Michał się odezwał zorientowała się, że ktoś obok niej siedzi.
Nie zważając na nic wtuliła się w niego mocno, cały czas płacząc i nie rozumiejąc czemu los znowu kładzie jej kłody po nogi. 

9 komentarzy:

  1. Ale mi szkoda Mikołaja, taki ojciec to brak ojca. Nie rozumiem, jak może teraz domagać się spotkania ze swoim dzieckiem . Tchórz, i tyle. Cieszę się, że Bartman sam postanowił wyjaśnić sobie wszystko z Dianą, i mam nadzieję, że Kubiak przypadkiem nie będzie się już wtrącać. Ps. Oglądając wczoraj dekorację, stwierdziłam, że są to właściwi ludzie,na właściwym miejscu. Na prawdę, pierwszy raz jakoś mogę zaakceptować wyższość Rosji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lorenzo wcześnie przypomniał sobie o synu... mam nadzieje, ze Eliza nie pozwoli mu aby spotkał sie z jej synem i mam nadzieje, że teraz powie wszystko Michałowi... dobrze, ze Zbyszek i Diana się pogodzili:):)
    czekam na kolejny:)
    [czar-dni]
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyrodny tatuś sobie przypomniał, ze ma syna!!! Rychło w czas!!!
    Fajnie, że Zbyszek i Diana dali sobie jeszcze jedną szansę chociaż nie uznaję seksu na zgodę:). Jestem jednak pewna, ze to dopiero początek burzy w ich życiu:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz sobie przypomniał tatuś od siedmiu boleści, jeszcze stawia żądania na zasadzie ja chce i tak ma być idiota;/ Eliza powinna wszystko powiedzieć Michałowi, myślę że on zrozumie. A co do Diany i Zbyszka dobrze że się pogodzili :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmm jakie godzenie się ;p jak widać rozmowa może zdziałać wiele ;) a to wszystko z ich miłości, bo zazdrośni są no ;p ale teraz to na razie chyba wszystko będzie dobrze, co? :)
    Za to poważne problemy u Elizy. Nie radzi sobie sama z tym wszystkim chyba. Tak się broni przed uczuciem do Michała i powiedzeniem mu wszystkiego, a przecież on mógłby być dla niej oparciem, którego potrzebuje ;)
    A tamten du.pek po co się odzywa? Nagle mu się przypomniało? Wrr... I jeszcze ten ton i jakieś żądania stawia. Phi! Niech się nie da Elizka, twarda jest :) Nareszcie, Michał ma okazję jej pomóc, może mu powie? Bo na pewno będzie chciał wiedzieć, dlaczego mu płacze w ramię.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na takie pogodzenie się Zbyszka i Diany!!! To było takie piękne i delikatne. Widać jak za sobą tęsknili i jak bardzo się potrzebują. Co do Elizy to teraz ojciec dziecka się odezwał? Mam nadzieję,ze będzie nieugięta i nie pozwoli mu się spotkać. Wiem,ze dziecko może powinno mieć obydwoje rodziców,ale co on sobie wyobraża,ze ot tak sobie w tej chwili zażyczy spotkanie z dzieckiem i dostanie? W życiu! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ajajaj Zbyszek takim kochankiem zaczynam Dianie zazdrościć :P ale tak bardziej na poważnie to cieszę się ze jedno i drugie schowało swoją dumę do kieszeni i najpierw ta wysłała tą wiadomość a potem on przyjechał do Spały, to się nazywa prawdziwe uczucie że kiedy trzeba to potrafi się dojść do porozumienia :) nie mogłam uwierzyć ze ojciec Mikołaja się odezwał do Elizy i wcale się nie dziwie jej reakcji, chciałabym żeby ona zdradziła wszystko Michałowi ale wydaje mi się że na to jeszcze trochę za wcześnie w fabule

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż mogę napisać. Spodziewałam się, że Zbyszek i Diana pogodzą się i tak to się wszystko zakończy, ale w tym wszystkim można było wyczuć niesamowitą czułość i tęsknotę jaką musieli czuć przez te wszystkie dni. Co do ojca Mikołaja to ledwo pojawiła się wzmianka o nim a ja już straciłam nerwy. Nie rozumiem co ten facet sobie wyobraża. Mały nie dość, że ciężko chory to jeszcze Eliza ma go specjalnie przywozić na mecz bo on tak chce? Gość ma naprawdę ostro poprzewracane w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Doczekałam się! matko jak Zbyszek z Dianą chcą to potrafią :)) jejku jak oni za sobą tęsknili, a jak czule się pogodzili :)) Aż się cieplej robi na serduchu :). Duma schowana do kieszeni i tak powinno byc, dla tych wspaniałych chwil we dwoj :). Boziu jak mi żl Elizy :( wiele w życiu przeszła, a ojcec jej dziecka to typowy....wiadomo kto, szkoda przymiotników, nie mam do niego słów. Trudno tak życ, może Michał coś pomoże w tym, wystraczy mu zufac :) cudo :))

    OdpowiedzUsuń