Diana, po relaksującym i odprężającym
prysznicu w białej tunice siedziała na łóżku i czytała po raz nie wiedziała już
który „P.S. Kocham Cię.”. Ta książka towarzyszyła jej zawsze, a egzemplarz,
który zjeździł z nią cały świat wołał o pomstę do nieba. Zazwyczaj sięgała po
powieść wtedy, kiedy pokłóciła się ze Zbyszkiem. Nie ważne było to, że pewne
fragmenty mogła wyrecytować na pamięć i doskonale znała rozkład przecinków w
poszczególnych zdaniach. Od kłótni z brunetem minął tydzień, a ona na
treningach wyżywała się na piłce jakby ta była czemukolwiek winna. Diana,
próbowała się z nim skontaktować, ale on konsekwentnie odrzucał jej połączenia.
Dlatego, rano wysłała mu krótkiego smsa ‘Przepraszam.
Tęsknie”. Jednak został on bez odpowiedzi. Zajęta czytaniem nie usłyszała
jak ktoś zapukał do drzwi pokoju jej i Elizy. Blondynka, wstała z łóżka i
otworzyła drzwi za którymi ujrzał Zbyszka.
- Diana, ktoś do ciebie – powiedziała
blondynka i spojrzała niepewnie na rudowłosą.
Szymecka, musiała przyznać, że stan
Diany pozostawiał wiele do życzenia. Fakt, że po awanturze z Bartmanem była
lepsza na boisku, kończyła więcej piłek i dziewczyny z optymizmem patrzyły na
nadchodzące Mistrzostwa Europy. Śmiały się nawet, że kto ma w drużynie Jarosz
ten wygrywa mecz. Ona z uśmiechem przyjmowała te komplementy, ale to nie był
uśmiech taki jaki gościł podczas sezonu w Muszynie. Uśmiech zniknął z jej oczu.
- Co? –Diana, oderwana od świata
książki spojrzała pytającym wzrokiem na Elizę.
- Ktoś do ciebie – powtórzyła
cierpliwie.
Zielone tęczówki Diany, spoczęły na
postaci stojącej w drzwiach.
- Eliza, czy możesz zostawić nas
samych?
- Jasne. Porozmawiajcie sobie. Dobrze
wam to zrobi – powiedziała blondynka i zabrała bluzę, a po chwili para została
sama.
Atmosfera od razu zgęstniała od
nadmiaru sprzecznych emocji, które zostały z nimi w pokoju. Diana, spokojnie
odłożyła książkę na etażerkę stojącą przy łóżku. Brunet, usiadł na skraju łóżka
dziewczyny, a ona od razu przytuliła się do jego pleców. Nie odtrącił jej jak
się spodziewała. Pozwolił napawać się swoja bliskości. Czując jego ciepło na
rudowłosą spłyną swego rodzaju strumień dające upragniony spokój.
- Przepraszam. Nie powinnam robić
takich scen zazdrości – wyszeptała Diana do ucha mężczyzny.
- Przecież wiesz, że kocham cię do
szaleństwa. Ale takiego wybuchy zazdrości to się nawet po tobie nie
spodziewałem. Jednak to znaczy, że jestem dla ciebie ważny – powiedział Zbyszek
i odwrócił się w stronę Diany, żeby móc widzieć jej twarz.
- Kocham cię i każda kobieta obok
ciebie to dla mnie potencjalne zagrożenie.
- Nie musisz czuć się zagrożona. Jednak
chciałbym, żebyś w sezonie też czasem przyjechała do mnie. Nawet jeśli miałbym
o ciebie drżeć przez całą drogę z Muszyny do Warszawy.
- Będę przyjeżdżać, nawet
niespodziewanie. Tylko, że chciałabym byś, przestał niewinnie flirtować z
innymi kobietami.
- Dobrze.
Ich usta złączyły się w delikatnym
pocałunku. Z początku muskali się tylko wargami, żeby z czasem przejść do
bardziej zachłannych i namiętnych pieszczot. Bartman, niepewnie wsunął swoją
dłoń pod biała tunikę dziewczyny. Czując jego gorącą rękę mimowolnie przytuliła
się mocniej do niego. Delikatnie pieścił jej zgrabne ciało, a ją samą
przechodziły dreszcze. Podniecenie rosło, a wraz z nim intensywność ich
pieszczot. Nie śpieszyli się. Chcieli napawać się chwilą, którą mieli dla
siebie. Powoli rozpięła jego granatową koszulę, którą tak uwielbiała i rzuciła
ją gdzieś na podłogę. Całowała każdy kawałek jego idealnie wyrzeźbionego przez
pracę na siłowni ciała. Słyszała jak jego oddech przyśpiesza. Chciała żeby
również on czerpał z tej chwili przyjemność, ale nie było jej to dane.
Mężczyzna, zdjął z niej białą tunikę i została ona jedynie w samych figach.
Trzymając jej ręce, co skrzętnie umożliwiało każdy jej ruch zaczął ustami
pieścić jej piersi. Sutki pod wpływem dotyku ust i języka brunet stwardniały i
zrobiły się jeszcze bardziej wrażliwe na każdy jego gest. Zielonooki czuł jak
jego kobieta próbowała wyrwać ręce z jego mocnego uścisku, ale uśmiechnął się
tylko pod nosem i dalej kontynuował swoją czynność. Rudowłosa zaczynała być w
niebie. Zbyszek, doskonale znał każdy najczulszy punkt jej ciała i teraz bez
skrupułów to wykorzystywał. W końcu puścił jej ręce, które natychmiast znalazły
drogę do spodni siatkarza i z prędkością światła pozbyły się ich. Oddechy
stawały się szybsze, atmosfera gęstniała z każdą sekundą, a jęki dziewczyny, -
gdy dłoń mężczyzny powędrowała na jej uda, a potem powoli zaczęła kierować się
w górę po ich wewnętrznej stronie - stawały się coraz głośniejsze. Byli
zatraceni w swoim pożądaniu. Świat dla nich nie istniał, potrzebowali tylko
siebie i swoich ciał. W końcu stali się jednością. Ruchy Zbyszka, początkowo
były delikatne, aby z każdą kolejną chwilą były szybsze, a po chwili wolniejsze.
Doprowadzał ją tym do szaleństwa. W końcu każde z nich osobno przekroczyło
bramę raju. Z trudem łapali oddech, ale ani przez chwilę ich dłonie nie
przestały błądzić po swoich spoconych i nagich ciałach. Takich chwil jak ta.
Zwykłych fizycznych uniesień w ich wspólnym życiu brakowało.
TYMCZASEM
Eliza, spacerowała po spalskich lasach.
Znała je dobrze, a kilka lat temu nie miały one przed nią żadnych tajemnic.
jednak przez ten czas kiedy nie było jej w Spale z powodu troski o syna wiele
rzeczy się zmieniło, a część po prostu z jej pamięci zostało wymazane. Tak to
już bywa, że gdy nie przebywamy w danym miejscu przez dobrych kilka lat wiele
szczegółów, które kiedyś doskonale znaliśmy czy pamiętaliśmy zostaje usunięte,
aby zrobić miejsce dla nowych i bardziej ważnych. Eliza, teraz stopniowo
przypominała sobie fakturę, każdej kory drzewa, którego dotykała. Tak, naprawdę
blondynka bardzo tęskniła za tym miejscem, za oddaniem się całym swoim sercem
drużynie narodowej. Dla każdego sportowca, móc reprezentować swój kraj jest
czymś najpiękniejszym i najważniejszym w życiu. To dla możliwości noszenia
białej flagi i zaśpiewania kilku wersów hymnu narodowego każdy z nich stara się
być najlepszy. Dopiero na drugim miejscu jest klub, a potem nagrody
indywidualne. Tak po prostu prezentuje się piramida ważności jeśli chodzi o
kategorię ‘sport’. Eliza, po narodzinach syna i wieści o jego chorobie zawsze
opuszczała sezon kadrowy. Nikt nie wiedział dlaczego. Wielu kibiców, którzy
dostrzegli jej talent myśleli, że po prostu nie było dla niej ważne noszenie
narodowych barw, bo przecież nikt nie wiedział jaka jest prawda. Nikt, żaden
dziennikarz, żaden kibic nie wiedział, że kobieta robi wszystko, aby spędzić
jak najwięcej czasu ze swoim śmiertelnie chorym synkiem, dla którego nie było
ratunku. Jego życie, miało być bardzo krótkie, a i tak miała je zakończyć
bolesna śmierć. Tylko trenerzy i koleżanki z drużyny wiedzieli jaka jest
prawda. Siatkarka, była im wdzięczna za to, że nie rozpowiedzieli tego całemu
światu. Chciała oszczędzić Mikołajowi, niemiłych artykułów w plotkarskich
gazetach. Nie chciała o nim czytać i o tym z jak ciężką chorobą walczy o każdy
dzień swojego życia. Nie chciała też czytać o sobie jako wyrodnej matce, która
poświęca się karierze, a za mało czasu spędza ze swoim jedynym dzieckiem.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie zależnie jaką decyzję by podjęła i
tak ktoś byłby nie zadowolony, a ona byłaby wszystkiemu winna. To ją
najbardziej bolało. Na dodatek, teraz powróciły uczucia do Michała, które nigdy
nie powinny ponownie znaleźć drogi do jej serca. Jednak los uwielbiał plątać
jej życie. Sprawiać, żeby było coraz bardziej zagmatwane i żeby coraz trudniej
było je rozplątać. Gdy tylko brunet pojawił się w jej życiu ponownie cały świat
zwariował, a ona zaczęła mieć chęć do tego, aby zachowywać się jak na początku
ich znajomości kilka lat temu. Jednak wiedziała, że to nie możliwe, że Michał
nie zrozumiał by tego z jakim problemem blondynka boryka się na co dzień. Nie
znosiłaby kolejnego zranienia przez mężczyznę, którego kochała.
Nie wiedziała kiedy z lasu zawędrowała
pod hotel. Mimo to, nie zastanawiała się wiele. Nie było sensu, żeby wracała do
pokoju, ponieważ wiedziała, że Diana i Zbyszek mają sobie bardzo wiele rzeczy
do wyjaśnienia więc należała im się dłuższa chwila dla siebie. W pewnym
momencie rozdzwonił się jej telefon. Wyjęła go z kieszeni spodni i spojrzała na
wyświetlacz. Numeru nie znała, ale postanowiła odebrać.
- Halo? – spytała, wpatrując się w dal.
- Czyli jednak nie zmieniłaś numeru –
po drugiej stronie usłyszała męski głos, którego nigdy by nie zapomniała.
To był Lorenzo Perazzolo. Ojciec jej
Mikołaja. Człowiek, który wyrzekł się własnego dziecka tylko z powodu
śmiertelnej choroby. Kobieta, nie wiedziała czego może on od niej chcieć, ale sam
fakt, że sobie nagle o niej przypomniał nie wróżył niczego dobrego, bo przecież
ona zaczęła sobie układać życie bez niego. Była samotną matką, która radziła
sobie całkiem nieźle i nie miała zamiaru tego zmieniać, a na dodatek nie
chciała wprowadzać w życie Mikołaja zamieszania. Przecież chłopczyk i tak miał
już swoje problemy, a mianowicie to, że cały czas spędzał w różnego typu
szpitalach.
- Czego chcesz? – odpowiedziała po
włosku.
Nie siliła się nawet na miły ton. Nie
miała siły na to.
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Nie? A mój syn?
- Żartujesz sobie? Twój syn? Ty nie
masz syna. Wyrzekłeś się go kilka lat temu – odpowiedziała Eliza, nie ukrywając
żalu.
- Przestań dramatyzować. Wystraszyłem
się. Bałem się, że to może przekreślić wszystkie moje plany. Nie rozumiesz
tego?
- Nie, bo jak widać, ja musiała z
części swoich zrezygnować – odpowiedziała kobieta, a po jej policzkach zaczęły
spływać pierwsze łzy słabości.
- Nie będę się z tobą kłócił teraz.
Chcę spotkać się z synem.
- Nawet nie wiesz jak on ma na imię,
ale chcesz się z nim spotkać. Jesteś żałosny.
- Będę na Memorialne Wagnera w
Katowicach. Przyjedź z małym. Spotkam
się z nim.
- Chyba śnisz, że tam przyciągnę chore
dziecko – powiedziała Eliza i natychmiast się rozłączyła, a po chwili ukryła
twarz w dłoniach.
W życiu nie spodziewała się, że Lorenzo
będzie miał śmiałość do niej zadzwonić. Nie po tym jak ją potraktował. Nie po
tym jak wyrzekł się własnego dziecka. Nie miał do niego żadnych praw. Mikołaj,
nie pytał o ojca, a Eliza nie zamierzała mu nic mówić, ponieważ nie chciała
sprawić mu przykrości. Bo jak mogło poczuć się małe dziecko, gdyby usłyszało,
że ojciec go nie chciał?
Nie usłyszała nawet że ktoś usiadł obok
niej. Nie rozpoznała zapachu swoich ulubionych męskich perfum. Stała się nie
czuła na jakikolwiek ruch obok niej. Po prostu w jednej chwili cały misternie
i dokładnie budowany świat się zawalił.
- Eliza, co się dzieje? Czemu płaczesz?
– dopiero, gdy Michał się odezwał zorientowała się, że ktoś obok niej siedzi.
Nie zważając na nic wtuliła się w niego
mocno, cały czas płacząc i nie rozumiejąc czemu los znowu kładzie jej kłody po
nogi.
Ale mi szkoda Mikołaja, taki ojciec to brak ojca. Nie rozumiem, jak może teraz domagać się spotkania ze swoim dzieckiem . Tchórz, i tyle. Cieszę się, że Bartman sam postanowił wyjaśnić sobie wszystko z Dianą, i mam nadzieję, że Kubiak przypadkiem nie będzie się już wtrącać. Ps. Oglądając wczoraj dekorację, stwierdziłam, że są to właściwi ludzie,na właściwym miejscu. Na prawdę, pierwszy raz jakoś mogę zaakceptować wyższość Rosji.
OdpowiedzUsuńLorenzo wcześnie przypomniał sobie o synu... mam nadzieje, ze Eliza nie pozwoli mu aby spotkał sie z jej synem i mam nadzieje, że teraz powie wszystko Michałowi... dobrze, ze Zbyszek i Diana się pogodzili:):)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny:)
[czar-dni]
Pozdrawiam:*
Wyrodny tatuś sobie przypomniał, ze ma syna!!! Rychło w czas!!!
OdpowiedzUsuńFajnie, że Zbyszek i Diana dali sobie jeszcze jedną szansę chociaż nie uznaję seksu na zgodę:). Jestem jednak pewna, ze to dopiero początek burzy w ich życiu:(
Teraz sobie przypomniał tatuś od siedmiu boleści, jeszcze stawia żądania na zasadzie ja chce i tak ma być idiota;/ Eliza powinna wszystko powiedzieć Michałowi, myślę że on zrozumie. A co do Diany i Zbyszka dobrze że się pogodzili :)
OdpowiedzUsuńMmm jakie godzenie się ;p jak widać rozmowa może zdziałać wiele ;) a to wszystko z ich miłości, bo zazdrośni są no ;p ale teraz to na razie chyba wszystko będzie dobrze, co? :)
OdpowiedzUsuńZa to poważne problemy u Elizy. Nie radzi sobie sama z tym wszystkim chyba. Tak się broni przed uczuciem do Michała i powiedzeniem mu wszystkiego, a przecież on mógłby być dla niej oparciem, którego potrzebuje ;)
A tamten du.pek po co się odzywa? Nagle mu się przypomniało? Wrr... I jeszcze ten ton i jakieś żądania stawia. Phi! Niech się nie da Elizka, twarda jest :) Nareszcie, Michał ma okazję jej pomóc, może mu powie? Bo na pewno będzie chciał wiedzieć, dlaczego mu płacze w ramię.
Pozdrawiam
Czekałam na takie pogodzenie się Zbyszka i Diany!!! To było takie piękne i delikatne. Widać jak za sobą tęsknili i jak bardzo się potrzebują. Co do Elizy to teraz ojciec dziecka się odezwał? Mam nadzieję,ze będzie nieugięta i nie pozwoli mu się spotkać. Wiem,ze dziecko może powinno mieć obydwoje rodziców,ale co on sobie wyobraża,ze ot tak sobie w tej chwili zażyczy spotkanie z dzieckiem i dostanie? W życiu! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńajajaj Zbyszek takim kochankiem zaczynam Dianie zazdrościć :P ale tak bardziej na poważnie to cieszę się ze jedno i drugie schowało swoją dumę do kieszeni i najpierw ta wysłała tą wiadomość a potem on przyjechał do Spały, to się nazywa prawdziwe uczucie że kiedy trzeba to potrafi się dojść do porozumienia :) nie mogłam uwierzyć ze ojciec Mikołaja się odezwał do Elizy i wcale się nie dziwie jej reakcji, chciałabym żeby ona zdradziła wszystko Michałowi ale wydaje mi się że na to jeszcze trochę za wcześnie w fabule
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać. Spodziewałam się, że Zbyszek i Diana pogodzą się i tak to się wszystko zakończy, ale w tym wszystkim można było wyczuć niesamowitą czułość i tęsknotę jaką musieli czuć przez te wszystkie dni. Co do ojca Mikołaja to ledwo pojawiła się wzmianka o nim a ja już straciłam nerwy. Nie rozumiem co ten facet sobie wyobraża. Mały nie dość, że ciężko chory to jeszcze Eliza ma go specjalnie przywozić na mecz bo on tak chce? Gość ma naprawdę ostro poprzewracane w głowie.
OdpowiedzUsuńDoczekałam się! matko jak Zbyszek z Dianą chcą to potrafią :)) jejku jak oni za sobą tęsknili, a jak czule się pogodzili :)) Aż się cieplej robi na serduchu :). Duma schowana do kieszeni i tak powinno byc, dla tych wspaniałych chwil we dwoj :). Boziu jak mi żl Elizy :( wiele w życiu przeszła, a ojcec jej dziecka to typowy....wiadomo kto, szkoda przymiotników, nie mam do niego słów. Trudno tak życ, może Michał coś pomoże w tym, wystraczy mu zufac :) cudo :))
OdpowiedzUsuń