czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział pierwszy – „Podpisuj dni imieniem swym. Królujesz im.”


Rudowłosa dziewczyna zaparkowała swój czarny samochód na parkingu tuż przy hotelu, w którym miała spędzić najbliższe tygodnie. Kobieta, wysiadła z samochodu. Była dość wysoka, ale jako siatkarka nie pogardziłaby kilkoma dodatkowymi centymetrami wzrostu, które dodała sobie mając na nogach wysokie czarne szpilki, które były dopełnieniem jej stroju, a konkretniej rzecz biorąc do zielonej sukienki sięgającej do połowy ud. Wysiadła z auta, a wiatr rozwiał jej długie włosy. Uśmiechnęła się i wciągnęła powietrze do płuc. Uwielbiała Spałę. Mimo, że zawsze się tam pracowało ciężko i wyciskało z siebie ostatnie siły to jednak to miejsce miało w sobie coś magicznego. Tutaj w końcu doskonaliła swój kunszt i robiła wszystko by pomóc kadrze, a na dodatek to właśnie w Spale poznała swojego mężczyznę, z którym była od dobrych dwóch lat. Była kobietą Zbigniewa Bartmana i to głównie z jego powodu opuściła rosyjskie parkiety i przeniosła się do Muszyny. Dalej dzieliły ich setki kilometrów, ale byli w jednym kraju. Na dodatek jej rodzina również cieszyła się z tego powodu. Rodzice byli pewniejsi, gdy wiedzieli, że córka jest w Polsce, a bracia mogli bez obaw wpadać do Muszyny, kiedy tylko dostawali w swoich klubach wolne. Wszyscy byli z tego faktu zadowoleni, chociaż nie do końca popierali wybór jej drogi życiowej. Tata miał nadzieję, że ona i Jakub nie wybiorą siatkówki, jako tego, co chcą robić w życiu. Jednak ona i on w tym samym roku zaczęli ją trenować, co ich zbliżyło jeszcze bardziej do siebie. Potrafili godzinami wymieniać swoje spostrzeżenia na temat ataków, a także dawać sobie rady czy też reprymendy. Byli dla siebie wsparciem, a Diana zawsze mogła zadzwonić do Kuby i wyżalić się z powodu kolejnej kłótni telefonicznej ze Zbyszkiem, a on i tak zawsze stawał po jej stronie. Była jego ukochaną młodszą siostrzyczką, którą należało chronić przed złem tego świata, a już najlepiej by było posłać ją do zakonu, bo przecież jeszcze jakiś mężczyzna ją skrzywdzi.
Uśmiechnięta, szła w stronę hotelu, a ze sobą taszczyła dwie walizki i torbę podróżną. Nie spodziewała się zobaczyć żadnego z siatkarzy, ponieważ od kilku godzin byli w hali i ciężko trenowali. Zawsze radziła sobie sama w sytuacjach, gdy ilość bagażu przewyższała liczebnie ilość jej rąk. W końcu dotarła do recepcji i wzięła kluczyk do pokoju, w którym miała mieszkać. Cała drużyna miała pojawić się w ciągu trzech dni i większość dziewczyn postanowiła przyjechać w ostatniej chwili.
- Panie Stasiu, czy mogę zostawić wiadomość dla pana Bartmana? – spytała dziewczyna z uśmiechem.
- Oczywiście. Jak tylko wrócą z ćwiczeń na zewnątrz przekaże mu ją – odpowiedział miły pan, który siedział w recepcji i podał dziewczynie kartkę oraz długopis.
Poprawiając włosy, żeby nie spadały na kartkę szybko napisała kilka słów i podała mężczyźnie, a sama udała się do pokoju numer 206. Weszła do środka i od razu zajęła łóżko koło okna. Nie wiedziała, z kim będzie dzieliła pomieszczenie, ale to nie było dla niej ważne. Pochowała swoje rzeczy do jednej z dwóch szafek i położyła się na łóżku tyłem do drzwi. Okryła się kocem i zamierzała przespać, ponieważ droga z Nysy do Spały trwała pięć godzin i była tym po prostu zmęczona. Zasnęła bardzo szybko…
… poczuła, że ktoś się kładzie obok niej. Nie wiedziała czy to sen czy też rzeczywistość. Poczuła, że ktoś przytula się do jej pleców i całuje w policzek. Uśmiechnęła się i już wiedziała, kto jest obok. Tylko Zbyszek, budził ją w ten sposób. Odwróciła się w jego stronę i wtuliła w tors. Po chwili jednak poczuła, że delikatnie unosi jej głowę, a po chwili całuje jej usta. Odwzajemniła przyjemność. Potrzebowała tego. Gdyby tylko mogła to całe dnie spędzałaby w jego ramionach. Kochała go jak nikogo innego na świecie. Zdarzały im się chwile lepsze i gorsze, ale najważniejsze było, to, że zawsze mogli na siebie liczyć.
- Dzień dobry panie Bartman – powiedziała rudowłosa i ponownie wtuliła się w chłopaka.
- Stęskniłem się za tobą, wiesz? – spytał, całując ją w czubek głowy i mocniej zamknął w swoim uścisku.
***
Spoglądając w ciemne tęczówki synka Eliza uśmiechnęła się ciepło w jego kierunku. Im mniej czasu zostawało jej do wyjazdu do Spały tym bardziej żałowała, że posłuchała się swoich rodziców i znajomych odnośnie zjawienia się na zgrupowaniu. Wolała mieć Mikołaja zawsze przy sobie, a tymczasem czekała ich kilku tygodniowa rozłąka. Malec był jej oczkiem w głowie, a fakt, że cierpiał na tak poważną chorobę, jaką jest mukowistydoza powodowało, że zawsze czuła strach o synka za każdym razem, kiedy musiała wyjechać na kolejny mecz. Nie mniej jednak wiedziała, że musi w jakiś sposób zarabiać na życie. Nie ma się, co oszukiwać. Leczenie Mikołaja było kosztowne, a ona potrzebowała stałego dochodu, dlatego też, kiedy tylko pojawiła się dobrze płatana propozycja z Muszyn dziewczyna nie czekała ani minuty i postanowiła wyjechać z Włoch, w których spędziła ostatnie kilka sezonów. Kiedy kilka lat wcześniej podpisywała kontrakt z włoską drużyną miała nadzieję, że właśnie rozpoczyna się jej największa przygoda w życiu i na początku rzeczywiście tak było. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowa miłość. Lorenzo Perazzolo – włoski siatkarz, o przepięknym spojrzeniu i ciekawej osobowości skutecznie zawrócił w głowie blondynki. Pokochała go z całego serca i była w stanie zrezygnować ze wszystkiego, aby tylko oni mogli być razem. Wszyscy wróżyli im świetlaną przyszłość, pokaźną grupkę małych pociech o duży dom na obrzeżach miasteczka. Miało być jak w bajce. A tymczasem okazało się być zupełnie inaczej. W momencie, kiedy Lorenzo dowiedział się o ciąży Elizy ich relacje znacznie się osłabiły. Nie było go przy niej, kiedy najbardziej go potrzebowała, coraz częściej zaczynał mieć do niej pretensję o jakieś drobnostki jednak definitywny koniec ich związku wyznaczyła diagnoza lekarza o chorobie ich synka. Siatkarz całkowicie odciął się od tego życia mając nadzieję, że zarówno Eliza jak i Mikołaj będą dla niego tylko mało znaczącym epizodem w jego życiu. Dla blondynki był to bez wątpienia cios, ale przecież nie mogła się załamać. Musiała walczyć nie tyle dla siebie jak dla swojego synka. Skrzętnie chroniła prywatności malca doprowadzając do tego, że o jego istnieniu wiedziała raptem niewielka grupka ludzi: jej rodzina, najbliżsi przyjaciele, trenerzy oraz koleżanki z drużyny. Po powrocie do Polski dołożyła wszelkich starań, aby nikt postronny nie dowiedział się o Mikołaju. Chciała go chronić przed namolnymi dziennikarzami, przed wszędobylskimi paparazzi czy obszernymi artykułami na jego temat. Pomiędzy ich dwójką była specyficzna więź, o którą chciała, aby znali tylko oni i jak na razie przez cały sezon spędzony w Polsce nie miała z tym najmniejszych problemów. Za każdym razem, kiedy musiała wyjechać na kilka dni na mecze Mikołajem zajmowali się jej rodzice nie mniej jednak w tym roku blondynka znalazła hospicjum dla dzieci chorych na mukowistydozę, które znajdowało się raptem pięćdziesiąt kilometrów od Spały. Chłopiec mógł, więc spędzić kilka tygodni w otoczeniu dzieci o podobnych problemach i uczestniczyć w zajęciach, które miałby mu pomóc. To i przekonywania rodziców o tym, że powinna w końcu zrobić sobie krótkie wakacje od ‘matkowania’. 
- Kiedy do mnie przyjedziesz? – cichy głos chłopczyka wzbudził blondynkę ze swojego transu.
- Jak tylko znajdę chwilkę, skarbie – Eliza delikatnie ujęła w swoje dłonie jego twarz i pocałowała w czoło. – Będę dzwoniła codziennie. Kocham cię, wiesz?
- Wiem, wiem – Mikołaj uśmiechnął się szeroko.
- Obiecaj mi tylko, że będziesz grzeczny, tak?
- Pewnie, że tak! 
Do pomieszczenia, w którym oboje się znajdowali weszła młoda pielęgniarka. Blondynka miała wrażenie, że jej uśmiech jest nieodłącznym elementem jej uniformu.
- Przepraszam panią, ale czas wizyt już się skończył.
- Jeszcze minutę dobrze? 
- Pani Elizo proszę się nie martwić. Mikołaj naprawdę będzie miał u nas odpowiednie warunki.
Kobieta lekko pokiwała głową poczym ostatni raz go całując i zapewniając o swoim uczuciu opuściła salę...  
... wchodząc do hotelu dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. To miejsce od zawsze kojarzyło jej się w fantastycznymi ludźmi, wspaniałymi wspomnieniami i magią siatkówki. To tutaj przeżyła jedne z najpiękniejszych chwil w swoim życiu. Zanim jeszcze na świecie pojawił się Mikołaj blondynka, co roku pojawiała się na spalskim zgrupowaniu, potem jednak przełożyła występ w kadrze nad macierzyństwo. Nie mniej jednak już na zawsze Spała stanowić dla niej miała ważne miejsce. W końcu to tu kilka lat temu poznała przystojnego bruneta o czekoladowym spojrzeniu. Oboje byli młodzi, szaleni, myśleli, że cały świat jest ich. Nie było to jednak żadne głębsze uczucie czy poważny związek – ot przelotny flirt, romans, który miał być dla nich tylko przyjemnością bez żadnych zobowiązań. Kiedy tylko Eliza wyjechała do Włoch ich kontakt się urwał i od tamtej pory nie mieli ze sobą żadnej styczności.
- Przepraszam – zamyślona blondynka nawet nie zauważyła wysokiego mężczyznę, który w pośpiechu mknął w stronę schodów.
– Eliza? To naprawdę ty? Matko kobieto, co się z tobą działo przez te wszystkie lata. 
Zdziwiona podniosła wzrok. Zmienił się przez ten czas, kiedy ostatni raz się widzieli. To już nie był młody człowiek, z którym przed ośmioma laty łączył ją namiętny romans. Teraz stał przed nią dojrzały mężczyzna, który pomimo upływu miesięcy nie stracił nic ze swojej przystojności. Jego rysy twarzy wyostrzyły się, czekoladowy kolor tęczówek stał się jeszcze bardziej intensywny, a wątła niegdyś postać nabrała na postawności. 
- Michał?
Brunet z łobuziarskim uśmiechem na ustach lekko kiwnął głową poczym zamknął jej drobne ciało w swoich ramionach...
***
Gotowe czy nie zaczynamy nową historię! 
Pierwszy rozdział pisany wspólnie - taka już nasza mała tradycja. 
Pozdrawiam i czekam na opinie. 

11 komentarzy:

  1. i już mnie macie :) sama nie wiem czemu, ale strasznie spodobało mi się to ze Diana jest siostrą Kuby, możne to przez to ze nie czytałam jeszcze o czymś takim a dwa strasznie lubię tego naszego rudzielca i mam nadzieję ze pojawi się przynajmniej w kilku rozdziałach, nie wiem co mi się ostatnio stało, ale jakoś uwielbiam czytać o szczęśliwym Zbyszku, zakochanym po uszy itd :)
    Widzę że Eliza dużo przeszła ,a ojciec Mikołaja moim skromnym zdaniem nawet na to miano nie zasługuje, jedynie jak go mogę nazwać to dawca nasienia, no ja nie rozumiem jak tak można, Eliza przez te wszystkie lata musiała i nadal musi być silna, i chyba lepiej się stało ze wróciła do Polski ma tutaj przecież rodziców którzy dają jej wsparcie, a teraz jeszcze to spotkanie po latach, uczucie wtedy zbudzone pewnie pojawi sie na nowo

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, ja jestem gotowa i chętnie poczytam :D
    Widzę, że typowo siatkarsko będzie ;) 2 siatkarzy, 2 siatkarki, ciekawe :D
    Pierwsza para jest już razem :) Co tam dla nich kombinujecie, co?
    No i druga. Eliza - samotna matka. W dodatku jej synek jest poważnie chory. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)
    no i dodający pik.anterii całej sprawie, rom.ans z młodym Bąkiewiczem :D ha :D czyżby miał się odnowić? :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dołączam do grona czytelniczek oczywiście. Uwielbiam Kubę, uwielbiam Bartmana i Michała, lubię Spałę i uwielbiam wasz styl pisania, więc oczywiście, że tutaj będę zaglądała. Zaciekawiły mnie oba wątki. Tak więc czekam na dalszy ciąg :)

    [dont-be-afraid-of-tomorrow]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ubóstwiam was! :) Wy macie tyle pomysłów i talentu,ze aż to niewiarygodne :) kolejne opowiadanie i kolejne z inną-wyjątkową fabułą. Na początek już szczęśliwa para: Diana i Zbyszek,a na koniec dawni kochankowie (bo chyba tak ich można nazwać ;) ) Eliza i Michał. Jak podejrzewam i u jednych i u drugich nie będzie tak cudnie i kolorowo. Czekam na kolejny rozdział,który pewnie juz nieco więcej mi powie :) buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, a już myślałam, że będę mogła tylko jedno opowiadanie podziwiać :D Cieszę się bardzo, że jest coś nowego ;d Oby tak dalej, na razie jest wspaniale! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No dziewczyny rozpędzacie się;D ale ja sie cieszę bo będę miała dalej co czytać a Wasze opowiadania uwielbiam;) No historia zaczyna się ciekawie i mam nadzieje że dalej tak bedzie. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń w Spale;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Już się cieszę na nowe rozpoczęcie:) Jestem wielką zwolenniczką Waszego talentu. Zaczyna się fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. poprostu wiedziałam że kolejne Wasze opowiadanie okaże się genialne;)
    ten pobyt w Spale chyba dużo zmieni w życiu bohaterów...
    czekam na nexta
    pozdrawiam;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowe opowiadanie ; ). Szykuje się kolejny hit ;*. Opko zaczyna się interesująco. Diana jest szczęśliwa ze Zbyszkiem, zobaczymy co przyniesie im wspólny pobyt w Spale. Eliza od razu wpadła na Michała. Jestem ciekawa co wyniknie z ich znajomości. Eliza nie mogła rozstać się z synkiem. Miejmy nadzieję, że pobyt w tym ośrodku pomoże Szymkowi. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. Przepraszam, że tak krótko, ale nie wiem co mam więcej napisać. To dopiero początek, więc jeszcze nic wielkiego się nie dzieje xD. Oczywiście chcę, żebyście mnie informowały o kolejnych rozdziałach ;>.
    Pozdrawiam Marlena

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozpoczyna sie tak ze nie sposób nie zagłębic sie w ta historie do samego konca. Nie ma wogole innej opcji niz ta ze zostaje z tym opowiadaniem i z tymi bohaterami do konca:) napisze cos wiecej
    Pod następna notka.
    Pozdrawiam:-***

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja po prostu kocham te Wasze opowiadania. Prolog, a ja już czuje że uzależnienie daje o sobie znać. Szkoda Elizy, ale widać, że dziewczyna sobie radzi, silna babka. I jest Bąku, więc jest impreza;)

    OdpowiedzUsuń